Tematem listopadowej wymianki karteczkowej była bajka "Epoka lodowcowa".
Uwielbiałam tę bajkę, a szczególnie pierwszą część, dlatego bez namysłu zapisałam się do 11 już odsłony bajkowej wymianki karteczkowej organizowanej przez Czarną Damę.
Nie wiem jak Wam, ale mnie dni świąteczne minęły koło ucha jak strzała. Czas pędzi nieubłaganie, a to co dobre szybko się (niestety) kończy. Dziś pokażę Wam tylko jedno zdjęcie prezentów, które dotarły na adres moich Rodziców. Całe święta spędziłam w Domu i nie wiem, czy przypadkiem moja obecność tu się nie przedłuży. Wiem też o jednej paczuszce, która czeka na mnie we Wrocławiu. Pewnie w związku ze wzmożoną pracą na poczcie wszystkie paczki nie doszły jeszcze na czas, dlatego post z obfoconymi paczuchami-prezentami pojawi się w momencie, gdy wszystkie pojawią się u mnie.
Potworkową zabawę, jeszcze w październiku, organizowała Majalena, a tu możecie więcej o niej przeczytać: klik. Dziś (w końcu!) pokażę Wam mojego prawie cukierkowego potworka :)
Dwa tygodnie temu byłam w Normandii, a mnie się wydaje, że minęły wieki... Już nie wiem ile razy siadałam do zdjęć, by je wyczyścić z kropek i ciapek (od mżawki) i dopiero dziś "nadejszla" ta chwila ;)
Dziewczyny, ostatnio (jak już wiecie) robię niewielką zmianę wystroju mojej małej przestrzeni i pozbywam się rzeczy, które już mi nie pasują, nie podobają się albo po prostu trzymałam je "na zaś".
W niedzielę świeciło piękne słońce (i niemiłosiernie wiał wiatr:)), dlatego korzystając z zapewne ostatnich ciepłych jesiennych promieni odwiedziliśmy wrocławski ogród botaniczny :)
Już nawet nie wiem, który raz siadam do napisania postu. Ostatnio jakoś u mnie kiepsko z weną i ogólnie wszystkim. Organizacja leży i płacze, a ja nawet nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Do tego pogoda, która jakoś pozytywnie nie nastraja... Czyżby to była jesienna deprecha? Oj... to nie dobrze ;) Mam nadzieję, że minie, ale póki co jakoś blog swój (i niestety Wasze również) omijam. Dziś w skrócie o wszystkim, o czym do tej pory nie napisałam, a zabierałam się parę razy przynajmniej.
W piątek wróciłam z zielonej szkoły z dzieciakami, ale mam jakiś problem z dojściem do siebie...
Nie dość, że coś mnie chyba zaczyna "rozbierać" to do tego... mam lenia :)
Dziś uraczę Was kilkoma zdjęciami z Polanicy robionymi niestety na telefonie, ale spokojnie - jak tylko zrzucę zdjęcia z aparatu, to na pewno więcej się tu pojawi uroczych polanickich zakątków :)
Od naszego ślubu minął już ponad miesiąc... Czas ucieka niemiłosiernie i tym bardziej go żal, bo spędzamy go oddzielnie... Ale dziś już nie chciałam się żalić tylko pokazać Wam coś ładnego :)
No ok - pięknego :) To takie moje skromne zdanie hehe ;)
W czerwcu Hubka ogłosiła wakacyjną wymiankę, na którą od razu miałam pomysł, ale nie wiedziałam czy się wyrobię czasowo. Ostatecznie się zapisałam i wyrobiłam w terminie :)
Od parunastu godzin jestem we Wrocławiu. Nigdy jeszcze nie było mi tak ciężko "wrócić do rzeczywistości" :( A teraz z każdym razem będzie chyba coraz gorzej. Taki dziś będzie trochę marudny post, ale chcę się trochę pożalić. I już.
Od 8 dni jestem mężatką! :) Jak to ładnie brzmi :)
Zdjęć i mojego marudzenia dziś jak na lekarstwo, ale napiszę, że mamy się dobrze i przez najbliższy tydzień nie wiem czy będę na blogu (ale się postaram;)).
Baaardzo dziękuję Wam za wszystkie życzenia i te na blogu, i te mailowe, telefoniczne również! :) Dziękuję też za ślubne prezenty, bo ich się nie spodziewałam! :)