niedziela, 29 listopada 2015

Normandia cz.1

  Dwa tygodnie temu byłam w Normandii, a mnie się wydaje, że minęły wieki... Już nie wiem ile razy siadałam do zdjęć, by je wyczyścić z kropek i ciapek (od mżawki) i dopiero dziś "nadejszla" ta chwila ;) 


  Tak, jak już Wam pisałam klik, w piątek 13 listopada po godzinie 22-ej wylądowałam na lotnisku Beauvais Tille. Mężuś powiedział, że czeka nas prawie 2h drogi i nie jedziemy do Paryża. Tyle się dowiedziałam i więcej wydusić nie mogłam ;) W sumie to i lepiej, bo gdy dowiadywaliśmy się na bieżąco, co się działo w Paryżu to lepiej było go omijać z daleka.   Na miejscu byliśmy po północy i jedyne o czym marzyłam to łóżko. Po 8 godzinach pracy z dziećmi, ekspresowym pakowaniu, prawie godzinnym opóźnieniu i dwugodzinnym locie byłam padnięta. Na szczęście na miejscu udało mi się wydusić od Mężusia, gdzie się znajdujemy i byłam w niemałym szoku! Byliśmy nad morzem! :) Prawdę powiedziawszy wiedziałam, że coś kombinuje, ale morze przeszło moje najśmielsze oczekiwania! :) W sobotę z samego rana zameldowaliśmy się na plaży. Nie było ważne to, że niebo było zasnute chmurami, że co chwilę siąpił deszcz. Byliśmy w cudnym miejscu, tak spokojnym i tak oddalonym od codzienności! :) 
  Sobotę spędziliśmy w Villers-sur-Mer, a o niedzieli napiszę innym razem, bo niestety ponad 100 zdjęć to trochę za dużo jak na jeden post ;) Zrobiłam ich oczywiście o wiele więcej, ale nie będę Was zamęczać ;) Miłego oglądania! :)


W drodze...





Przy takim domku grzechem by było się nie zatrzymać :)




Morze! :)





W poszukiwaniu muszli, które zabierało mi morze ;)




Pierwsze zdobycze:





Nowi lokatorzy:












Sesja :)





Dopasowanie idealne :)









Dom z ogrodem i do tego z widokiem na morze - marzenie!




Odwiedzając kolejne miasteczko...





...i kolejną plażę :)



Odpływ! :)





Widzieliście kiedyś latającego wieloryba? Ja też nie! :)







Muszelkowy raj!




Najprawdziwsza gąbka :)
PS: była mięciutka i urosła na muszelce :)









Jedziemy dalej...



  Zrobiłam jeszcze z samochodu (z parkingu) zdjęcia plaży o różnych godzinach i dopiero na nich widać jak ogromny kawał plaży morze oddało :) Starałam się zdjęcia ułożyć w miarę równo, by horyzont był w jednej linii, dlatego radzę je powiększyć :)



  Na zdjęciach część domków ma pozamykane okiennice i czeka spokojnie na swoich właścicieli. Zaczęliśmy się zastanawiać, ile lat musielibyśmy pracować, by dorobić się mieszkania takiego na co dzień i pięknego domku nad morzem... Marzenie ściętej głowy. Zawsze jednak można wyskoczyć gdzieś na weekend ;)

Następny post będzie dotyczył słonecznej już niedzieli, bo drugi dzień naszych wojaży był piękny :)

8 komentarzy:

  1. Super wypad cudne miejsca a zdjęcie muszelkowego raju oj zazdroszczę ci tych muszelek

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały miałaś wyjazd. Och cudne fotki porobiłaś.

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW jakie cudowne miejsce!!!

    Zazdroszczę wycieczki!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej, zazdroszczę pozytywnego nastawienia - ja jak widzę chmury, a jeszcze gorzej - jak pada deszcz, to trudno u mnie o pozytywne nastawienie :P
    fajnie było na chwilę przenieść się z Tobą do Francji :) sesja z obrączkami super (ale różnica w średnicy! :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie mam za bardzo problemu z pogodą - lubię każdą :) Ale przyznam, że niektóre to wolę oglądać zza okna ;) A jeżeli jest w pobliżu Mężuś to pogoda nie ma znaczenia :)
      PS: różnica w rozmiarach obrączek jest spora, ja mam 14, a Mąż 24 :D

      Usuń
  5. O kochana tylko Wam pozazdrościć takiego wyjazdu. A sesja z obrączkami jest świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękną niespodziankę mąż Ci zrobił.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do dyskusji :)