Pomalutku zmieniam wystrój pokoju na jesienny, spokojniejszy i cieplejszy.
Pogoda za oknem nie nastraja pozytywnie, więc trzeba sobie stworzyć przytulny kąt :)
Zapraszam! :)
W nasze słowiańskie "dziady" usiadłam do maszyny i... się zapędziłam :) Uszyłam 8 jaśków! :) W moim zielonym pokoju (oj, żeby wszystko było zielone, a tu i brąz i niebieski.. i żółty!) zaczęło mi się nudzić. Zaczął mnie też męczyć kolorowy misz-masz. Chciałam jak najmniejszym nakładem finansowym trochę wizualnie wnętrze zmienić. Chciałam też, by zrobiło się przytulniej i cieplej, tak już bardziej jesiennie, stonowanie, by później można było łatwo zmienić dodatki i "zrobić zimę" :)
Zaczęłam od moich dwóch kanap. Zakupiłam dwa wielgachne milusie koce w odcieniu latte. Osobiście mogłabym zrobić wszystko kremowe, ale kompletnie by się to nie sprawdziło i co chwilę musiałabym wszystko prać. No więc stanęło na latte. Na moich kocach-narzutach leżały wiosenne jaski i... kompletnie nie pasowały. Nie patrzyłam na nie za często, bo drażniły mnie... Wybierałam się do hurtowni materiałów dwa tygodnie i nie dojechałam do niej. Nie miałam czasu i w sumie to szkoda mi było kasy na nowe materiały, bo całą szafkę mam już nimi zalepioną. Zaczęłam je przeglądać, kombinować i gdy zobaczyłam materiał w kolorze ciemnej oliwki, który dostałam od Basi olśniło mnie! Zaglądnęłam do łóżka i wytaszczyłam z niego flanelę, którą zamówiłam do szycia tildowych królików :) Przy okazji znalazłam jeszcze jeden materiał, który zamówiłam, by robić brązowe misie, a okazał się różową brzoskwinką :) Bawiłam się z marszczeniami i zakładkami, trochę kombinowałam i wyszły takie różne. Parę jest z przeszyciami, które miały zdobić (miały, bo wyglądają jakbym sztukowała materiał hehe), parę jest gładkich. Oczywiście nie mogło zabraknąć falbanki, która wygląda jak pierożek! :) By rozweselić trochę monotonne towarzystwo zrobiłam jeszcze jaśka w kolorze zgaszonego żółtego słoneczka, ale na zdjęcia się nie załapał, bo muszę podszyć zakładki - rozprostowały się po włożeniu poduszki :(
Zdjęcia robiłam wieczorem i w słoneczny dzień, ale przyznam, że zadowolona nie jestem, bo nie ukazują całego ich uroku. Dodam też, że wszystkie jaśki są flanelowe, więc i milusińskie tak samo, jak moje narzuty :)
Jaśki są porozkładane; leżą na kanapach, krzesłach i w moim fotelu nawet :)
Lubię je :)
Tym samym zgłaszam je do wyzwania kolorystycznego u Majaleny:
W planach mam jeszcze zmianę obrusiku na moim okrągłym stole, uszycie pokrowców na krzesła i jakiejś narzutki na fotel. Myślałam też o zmianie zielonych zasłonek na beżowe. Póki co wszystko pozostaje w sferze planowania, bo mam pełno innych priorytetowych rzeczy.
Nad czym niestety ubolewam :(
Spokojnego wieczoru! :)
Ale fajnie, masz teraz tak milusio i przytulnie w domku. a kolorek super :)
OdpowiedzUsuńFajne poduchy.
OdpowiedzUsuńŚwietne. Pozdrawiam. Ala
OdpowiedzUsuńBardzo fajne poduchy :)
OdpowiedzUsuńJa przez długi czas miałam zielono-żółte ściany w pokoju i kolorowe dodatki, ale zaczęło mnie to męczyć - na początku tego roku przemalowałam ściany na beż z brązem i zmieniłam dodatki na stonowane :) teraz dużo lepiej się czuję w swoim pokoju...
OdpowiedzUsuńA poduszki świetne, zazdroszczę umiejętności szyciowych!
Oj w swoim domu bym poszalała, ale niestety w wynajmowanym mieszkaniu nie można... Aaa tak mi się przypomniało :) W liceum naszło mnie coś i na jednej ścianie narysowałam takie niby pnące się kwiaty :) Do tej pory są nie niej hehe :)
UsuńWydaje mi się, że z czasem patrzy się już nie przez "widzimisie", a praktyczniej ;)
Co do szycia to nie zazdrość tylko siadaj do maszyny, bo nici Ci już przecież wysłałam hehe :)
Dobra robota!!!
OdpowiedzUsuńJa maszynę przywiozłam od mamy na początku listopada, ale jakoś sama nie chce szyć. Dziennie jej mówię co i jak, a ona nic. Zepsuta? :>
Deprecha, jak nic deprecha. Musisz dać jej czas i dojdzie do siebie.... na wiosnę ;)
UsuńOj rany. To mnie nie pocieszyłaś, bo na wiosnę to trochę za późno :(
UsuńOjej jak pięnie! Wspaniałe poduchy!!! Bardzo dziękuje za udziałw zabawie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpiękne te poduszeczki
OdpowiedzUsuńbędzie przytulnie :-)
OdpowiedzUsuńpodusie śliczniusie ;)
OdpowiedzUsuńAle jaśków! I jakie ładne - pierożek podoba mi się najbardziej. Pamiętam z dzieciństwa, że na każdej wersalce leżały po dwa jaśki, teraz ich nie ma i jakoś nie czuję potrzeby, żeby były. No, może czasem.
OdpowiedzUsuń