niedziela, 13 września 2015

Szczegóły tworzą całość - ślubną całość :)

Miały być posty, jeszcze przed ślubem, tak na bieżąco z przygotowywaniem ślubno-weselnych dodatków, 
ale się nie wyrobiłam, więc dziś będziecie mogli zobaczyć wszystko razem :)


Zapraszam! :)


Dziś post będzie niemiłosiernie długi,
więc przygotujcie sobie dwie filiżanki kawy i dwa kawałki ciasta :)
Zaczynamy! :)

  Tak jak już kiedyś pisałam, z wyborem koloru przewodniego ślubu i (głównie) wesela nie mieliśmy problemu. Zielony towarzyszy nam od prawie dekady (a mnie nawet dłużej) i naturalnie wybór padł na niego. Jedyna rzecz, nad którą się zastanawialiśmy to odcień. Biorąc pod uwagę to, że począwszy od sukni, przez wstążki, koperty na zaproszenia, obrusy na stołach w domu weselnym, wszystko miało być kremowe, zieleń nie mogła być intensywna i "gryźć" się z delikatnym kremem. Nie ukrywam, że trawiasty zielony bardzo mi się podobał, ale niestety na wstępnie odpadł. Ostateczny wybór padł na delikatną pistację. Pierwsze w tym kolorze pojawiły się zaproszenia. Odebrałam je w kwietniu, tuż przed świętami, i już podczas świąt je rozwieźliśmy, bo jak wiecie pochodzę z podkarpacia i tam jest prawie cała rodzina, więc można powiedzieć, że upiekliśmy dwie pieczenie przy jednym ogniu i na rodzinnych posiedzeniach rozdaliśmy zaproszenia :) 
  Wiem, że na każdym zdjęciu odcień zieleni wydaje się być inny, ale niestety takie światło i taki aparat (czasem telefon) miałam. Nic na to nie poradzę ;) Powiem Wam jeszcze tylko, że papier był z delikatnym brokatem i ładne do słoneczka się mienił :)










Możecie zobaczyć wnętrze zaproszeń:




Każde zaproszenie było oczywiście spersonalizowane i nic nie pisałam ręcznie, 
a to czyste zostawiłam sobie na pamiątkę :)





Do każdej koperty dorzucaliśmy jeszcze krótki liścik.
Mężuś chciał, by Jego goście zamiast kwiatów zrobili przelew na hospicjum dla dzieci:



A ja prosiłam o przybory szkolne, by przeznaczyć je później w odpowiednie miejsce.



Zobaczcie ile się tego uzbierało! :)
Na zdjęciu nie ma wszystkiego! :)



Na poniższym zdjęciu zieleń jest najbardziej podobna do rzeczywistej:



  Gdy odbieraliśmy zaproszenia od razu wpadła nam w oko Księga Ślubna, taka delikatna i kremowa. Oczywiście, że wróciła z nami do domu :) W naszych stronach nie ma zwyczaju Księgi Ślubnej na weselach, w sumie to na żadnym jeszcze tego nie widziałam i tym bardziej chciałam, by się u nas pojawiła :) Teraz bardzo się z tego cieszę, bo w każdej chwili do niej mogę zaglądnąć i przeczytać życzenia, uśmiechnąć się pod nosem :) Wszystkim, którzy się nad tym zastanawiają gorąco polecam! :) Tylko musi też być osoba, która będzie trzymała nad nią pieczę i pilnowała, by każdy się wpisał - to tak z doświadczenia ;)







  To właśnie ta księga przyczyniła się do powstania wersji blogowej - Życzeniowego Zeszyciku Ślubnego, który już wędruję po Polsce i w nim składacie nam życzenia :) Więcej info tu: klik, bo może ktoś się jeszcze zdecyduje i dołączy :) 



  Podczas wyjazdu do Domu na Boże Ciało odebrałam wstążeczki, czyli bukieciki dla starostów, świadków, drużbów oraz gości.




Dla starostów bukieciki miały ciut większe różyczki:



Dla porównania bukiet starosty i świadka/drużby:


A dla świadków i drużbów mniejsze :)
W takiej wersji bukieciki mieli świadek i drużba, 
bo świadkowa i drużka miały zawiązane wstążką na ręce :)



Bukieciki dla gości zaraz po odebraniu :)





U nas jest tradycja taka, że gościom przybyłym do domu panny młodej druhny przypinają wstążeczki i do tego właśnie wykorzystałam piękny koszyczek, który dostałam w wymiance od Małgosi :)
Pozostali goście obdarowani wstążeczkami zostali pod kościołem i już w domu weselnym.



  Początkiem lipca odebrałam natomiast bukieciki dla Rodziców. Te z perełką mieli moi Rodzice, ponieważ ja miałam biżuterię z perełkami (oczywiście sztucznymi hehe:)), a bez perełki mieli Rodzice Mężusia.




Dla porównania dwa bukieciki:



  W lipcu odebrałam również zawieszki na alkohol, bo po prostu nie podoba mi się, gdy na weselu roznoszona jest wódka taka zwykła jak ze sklepu. Trzeba ją było choć trochę ozdobić :)




  Długo zastanawiałam się nad pudełkiem na koperty, ale oglądając zdjęcia z innych ślubów nieładnie wyglądała osoba stojąca za młodymi z pudełkiem i dosłownie czekająca na to, by ktoś wrzucił kopertę... Troszkę się pogłowiłam, ale wymyśliłam coś ładniejszego i nierzucającego się w oczy :) Kupiłam ślubną papierową torebkę i ją po prostu ozdobiłam :) Na zdjęciu kolor wstążki jest dziwny, ale w rzeczywistości był tą zielenią, która pojawiała się wszędzie :)



  Żeby w ostatniej chwili nie zawracać sobie głowy, już wcześniej wybrałam ozdoby na samochód. Takich kremowych róż było 9, ale ostatecznie na samochodzie wylądowało 7. Zdjęć samochodu niestety nie mam... Z resztą jeszcze czekam na zdjęcia od fotografa, więc mam nadzieję, że on takowe zrobił :)



  Z obserwacji poprzednich ślubów pamiętałam, że podczas zbierania pieniędzy był zawsze problem, bo nie było wiadomo, co z tymi pieniędzmi zrobić i kto ma je trzymać. I gdzie? W kieszeni? Oczywista sprawa, że u mnie tego problemu nie było ;) Przygotowałam woreczki, bo jak pamiętacie post o ślubnych przesądach, był też jeden przesąd dotyczący pieniędzy. Odbyło się więc później liczenie i.. ekipa Mężusia była chyba sprawniejsza i zebrali 2,14zł, a my 1,84zł. To znaczy, że Mężuś będzie sponsorował moje wydatki hehe :) 




  Ostatni tydzień przed weselem to już zabawa :) Wybieraliśmy menu i przy okazji serwety na stół. Z racji okrągłych stołów, które sobie wymarzyłam już jako mała dziewczynka, musiały pojawić się numery stołów i lista gości siedzących przy nich. Gdzieś w necie podpatrzyłam fajne stójki i pomysł wykorzystałam. A żeby nie było łyso, na trzecim boku umieściłam menu. Dla wygody gości, by wiedzieli, o której podawane są ciepłe dania i ich nie przegapili :)

Serweta z delikatnym motywem roślinnym:







Na naszej stójce, na kokardce, pani bez naszej zgody dolepiła jakąś świecącą pierdółkę, 
 na szczęście dało się ją bez śladu odczepić :) 


  W naszych stronach wesela są bardzo rozśpiewane, więc śpiewników zabraknąć nie mogło :) Gdy zorientowałam się, jakie są ceny gotowych - dosłownie zwątpiłam. A wystarczyło jedno popołudnie i śpiewniki powstały. Takie, jakie chciałam :) Z pomocą niezastąpionej Sąsiadki oczywiście :) 

Linia produkcyjna:)
PS: Na zdjęciach kompletnie tego nie widać, ale okładki robiłam z kremowego papieru wizytówkowego z delikatnymi tłoczeniami.





Wstążki przy śpiewnikach miały trzy kolory:

jaskrawą limonkę:



trawiastą zieleń:



i delikatny kremowy:





Na odwrocie można było przeczytać, jakie każdy gość ma prawa i obowiązki :)
Pomysł zaczerpnięty oczywiście z internetowych przestworzy :)



Zanim trafiły do gości, stały na komodzie w domu weselnym w takim koszyczku:


Kolory wstążek przekłamane, a zdjęcia całości niestety brak :(

Ostatnie popołudnia spędziłam z Sąsiadkami i... balonami :)
Taras musiał przecież jakoś wyglądać! :)



W piątek wieczorem wszystko czekało gotowe...

komoda...


...biżuteria...


...ozdoba na włosy...


...i suknia :)




Dla wytrwałych - wielkie brawa! :)

Słonecznej niedzieli Wam życzę! :)

13 komentarzy:

  1. Masz rację, że szczegóły tworzą całość.
    Pięknie wszystko dograliście - widać ile pracy włożyłaś w te przygotowania, ale warto było, bo efekty są świetne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z przyjemnością całość przeczytałam. Szczęścia na nowej drodze życia!! Jestem pełna podziwu za dbałość o każdy najdrobniejszy element:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie zanudziłam :) Miałam jeszcze parę pomysłów, ale niestety budżet był ograniczony ;)

      Usuń
  3. Wytrwałam i ja przy czytaniu tego posta. Takiej oprawy wesela jeszcze nie widziałam a na niejednym byłam. Podziwiam Was za dbałość o każdy szczegół tego wydarzenia. Myślę, że goście byli w szoku, gdy to wszystko zobaczyli, ale mieli przedsmak, gdy wręczaliście im zaproszenia.
    Wszystkiego naj, na nowej drodze życia, zresztą zeszycik pewnie niedługo i do mnie dotrze, to stosowne życzenia w nim się znajdą.
    Pozdrawiam krajankę wybyłą w daleki świat.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danusiu, z tego dalekiego świata chętnie bym wróciła na podkarpacie, ale niestety głównym czynnikiem jest praca... a raczej jej brak :(
      Jeżeli chodzi o te nasze weselne drobiazgi to my, robótkowe dziewczyny, od razu zwracamy na nie uwagę, a spora część ludzi nawet nie zauważa ;)

      Usuń
  4. Wszystko dopracowane idealnie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. WoW cudownie.
    Wiedziałam, że wszystko będzie dopięte na ostatni guzik, ale to wszystko przerosło moje wyobrażenia. Na prawdę cudne to wszystko i razem na stołach weselnych musiało wyglądać niesamowicie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna sukna ♥ Ogólnie wszystko jest takie śliczne ♥ Te zaproszenia są mega pomysłowe!

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że Ci goście którzy dobrze Cię znają od razu zauważyli Twoją rękę w dekoracjach?
    Bardzo nietuzinkowo, bo chyba najczęściej wybierany kolor do dekorów ślubnych to czerwień lub róż.

    OdpowiedzUsuń
  8. Justynko, wszystko wspaniale pomyślane, przygotowane i dopracowane w najmniejszych szczegółach.
    piękne musieliście mieć wesele. Czytając Twój opis przygotowań wszystkiego i widząc te wszelakie dekoracje przypomniało mi się własne wesele, fajnie tak po latach sięgnąć pamięcia wstecz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest najpiękniejsze, że wspomnienia nam zostają :)
      Ja w kółko oglądam zdjęcia, chociaż co prawda mam ich tylko parę póki co i wszystko miało miejsce nieco ponad miesiąc temu ;)

      Usuń
  9. To wszystko zebrane tutaj, w jednym wpisie, robi ogromne wrażenie, które na sali weselnej gdzieś się rozpływa - pięknie było :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. wow, może i przydługawy, ale bardzo interesujący, z przyjemnością cały przeczytałam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do dyskusji :)