poniedziałek, 7 lipca 2014

Truskawkowy dżem domowej roboty

Dziś będą dwa posty. 
Chciałam się z Wami podzielić bardzo prostym przepisem na dżem truskawkowy, z którego warto skorzystać :)


  Przepis znalazłam buszując po internecie i jestem nim zachwycona! :) Już przeglądnęłam inne przepisy Babci Ewy z bloga Uwaga Babcia Gotuje i wydają się bardzo proste, więc kto wie... :) Zdarzało mi się już robić owocowe i warzywne przetwory, ale zawsze pod wprawionym okiem mamy :) Będąc jeszcze we Wrocławiu zamarzył mi się dżem truskawkowy, więc pobiegłam po truskawki i mam :) Niestety tylko dwa słoiczki, ale moje własne :)
Więc zaczynamy! 

Potrzebna będą:
- 500g truskawek
- 300g cukru
- sok z jednej cytryny

Truskawki oczyszczamy z szypułek i opłukujemy z ewentualnego piachu. Jak widać  na poniższym zdjęciu, moje truskawki to już "końcówka" i trochę poobijane, ale nadawały się :)


Pokroiłam je na kawałki siekaczem do cebuli - trzeba sobie ułatwiać :)


Wrzuciłam do garnka:


Zalałam sokiem wyciśniętym z cytryny i zasypałam cukrem:


Wymieszałam dokładnie i odstawiłam na 2 godziny.


W tym czasie umyłam słoiczki, wyparzyłam i wysuszyłam.
Po dwóch godzinach truskawki puściły sok i wyglądały tak:


Czas na gotowanie! :)
Garnek z grubszym dnem umieściłam (przezornie) na płytce, bo jakoś mam skłonność do przypalania....
Od momentu zagotowania zmniejszyłam ogień na prawie minimum i gotowałam niecałe 40 minut. 
Im dłużej się gotuje, tym gęstszy będzie dżem, więc uważajcie, żeby nie wyszła galaretka do krojenia! :)
Po tym czasie szybciutko jeszcze gorący nakładałam do słoiczków - jednak trzeba uważać, by słoiczki nie pękły. Ja zrobiłam tak jak Babcia Ewa radziła, czyli zahartowałam słoiczki: dałam po łyżce dżemu i poczekałam chwilkę, aż się zagrzeją. Później szybciutko uzupełniłam, wytarłam dokładnie górę i zakręciłam ile sił w łapkach :) Postawiłam na ściereczce do góry dnem i przykryłam drugą ściereczką.


Gdy po godzinie okazało się, że wieczka trzymają i nie muszę pasteryzować, podpisałam słoiczki, przyozdobiłam i odstawiłam - niech czekają na swój czas :)


Z pół kilo truskawek wyszły mi dwa małe słoiczki 180ml dżemu i zostało może jeszcze ze 100ml, więc od razu ze świeżą bułeczką został wypróbowany. Pychotka! :)


Dokładny przepis według, którego robiłam znajdziecie tu: klik. Warto zaglądnąć, ponieważ opisane jest jak sprawdzić czy dżem nie będzie za płynny lub za gęsty - test zimnego talerzyka :)
Z racji pobytu w domu w niedługim czasie pojawi się jeszcze parę przepisów na przetwory, więc spodziewajcie się dużej ilości postów :)
Postaram się ograniczać, ale u mnie to jakoś ciężko z tym ;)

A poza tym co w domu słychać....

Mika bardzo się ucieszyła na mój przyjazd:


Róże i inne kwiaty kwitną tak pięknie, że należy im się oddzielny post :)






Wiśnie i czereśnie jem prosto z drzewa - inaczej się nie da, są pyszne!
To samo tyczy się porzeczek, agrestu, borówek i malin.... mmniam.... :)


Ostatnie truskawki :)


Enjoy!

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziś robiłam kolejne słoiczki, więc niedługo i o nich będzie :)

      Usuń
  2. Oj tez mi sie marza domowe przetwory, ale poki co jestem przepracowany len...

    OdpowiedzUsuń
  3. ja juz truskawkowe dzemy tegoroczne mam za soba ;) konczy sie wlasnie 2 sloiczek, ale na zime tez cos zostawie. Czekam na kolejne juz Twoje domowe przepisy! Kto wie moze wymienimy sie jakims sloiczkiem z przetworem? fajnie by było!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do dyskusji :)