No i się chwalę! :)
Zapraszam do oglądania moich pierwszych maszynowych uszytków :)
Już chyba wspominałam w którymś poście, że za parę groszy nabyłam kawał ładnego materiału w second handzie, a była do kremowo-zielona pościel. Bardzo mi przypadła do gustu i nawet przez chwilę było mi szkoda ją pociąć, ale się przemogłam :) Żeby nie skończyło się tak, jak z wieloma innymi rzeczami i nie przepadł ów materiał w otchłaniach szafy, położyłam mój łup na widoku i codziennie na niego zerkałam, aż w końcu przystąpiłam do dzieła :) Zanim usiadłam do maszyny zrobiłam sobie pyszną herbatkę owocową i pobuszowałam trochę po blogach, by sprawdzić jak się jaski szyje. Poparzyłam to tu to tam i ostatecznie zrobiłam po swojemu :)
Od czego zaczęłam? Rozprasowałam cały materiał i zaczęłam ciąć, i ciąć, i ciąć....
Na stałe zagościła u mnie rozłożona deska do prasowania, bo wszystko zamiast rysować i zaznaczać to składałam i prasowałam.
Do uszycia pierwszych trzech jaśków wykorzystałam zapięcie, które było już w pościeli.
Kolejne poszewki uszyłam "na zakładkę", ale niestety nie do końca się to sprawdziło, bo jaśki są pulchne i wszystko się rozchodziło. Posiedziałam trochę z instrukcją i... teraz już wiem jak wszyć guziki i zrobić dziurki :)
Cudna dziurka i mój pierwszy guzik przyszyty maszyną :)
A to mały jasieczek:
I drugi z falbanką :)
Czytałam, że są jakieś specjalne stopki do maszyny do marszczenia materiału, niektórzy fastrygują i ściągają nić, a ja? Poskładałam materiały, poprzypinałam szpilkami i poszło. I jestem baaardzo zdziwiona, że wyszła taka nawet pofalowana falbanka hehe :) W sumie dlaczego miała by nie wyjść?
Mamuś odziedziczyłam szycie po Tobie! :)))
Moje cudeńka :)
Zostały mi dwa pasy materiału, więc zaprasowałam je i stwierdziłam,
że bez stopki do marszczeń się obejdę i uszyłam takie coś :)
A później dopiero pomyślałam, że mogę tej niby-falbanki użyć do uszycia serwetki na jedną
z moich kolumn, bo co jak co, ale nagłośnienie w pokoju mam dobre ;)
I tak wygląda cała serwetka uszyta na wymiar mojego głośnika :)
A to zdjęcie już widzieliście:
Zanim usiadłam nad jaśkami odkroiłam z całego materiału duży kwadrat (135x135)
i mam już obrusik na mój okrągły stolik :)
I to jest już "resztka" :)
Chciałam spróbować uszyć ocieplacz na jajeczko, ale się załamałam...
Póki co lepiej wychodzą mi duże rzeczy :)
Na zdjęciach zieleń kwiatuszków wydaje się różna, bo i same zdjęcia robiłam o różnych porach i przy różnym świetle. W każdym razie jest to (sprana już) jasna oliwka :)
Słonecznej soboty Wam życzę, bo we Wrocławiu w końcu się przejaśnia :)
PS: A mój tildowy królik już prawie na wykończeniu :)
Niewielkim kosztem tyle wspaniałości. Aż strach pomyśleć, że pościel mogłaby posłużyć jako szmata do podłogi.
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńNieźle poszalałaś .Super kwieciście teraz u ciebie będzie
OdpowiedzUsuńElegancko Ci jaśki wyszły, no i materiał naprawdę ładny Ci się trafił.
OdpowiedzUsuńjak to jest pierwszy raz, to ja już nie siadam do maszyny!!!!!!!!:-) Rewelka!
OdpowiedzUsuńSiadaj, siadaj! :)
UsuńJustynko śliczności Ci wyszły! Śliczny materiał wyszukałaś i podusie masz teraz eleganckie, i do tego te super falbaneczki, jesteś wielka! A ja mam tak samo jak Ty, ja już mam coś uszyć to najpierw zawsze zaprasowuję, wtedy jest równo :) Ach nie mogę się napatrzeć... :)
OdpowiedzUsuńZgadza się, z prasowaniem jest o wiele łatwiej :)
Usuńno i wszystko ślicznie wyszło, jestem pod wrażeniem:)
OdpowiedzUsuńFiliżanka jest cudowna, szczególnie jej kolor!!!
OdpowiedzUsuńA co do poduszeczek to gratuluję, te z falbankami są cudne!!
Ale zaszalałaś! Od razu hurtowo i całe mieszkanie odmienione! Falbanki naprawdę pierwsza klasa, sama jeszcze nigdy nie próbowałam :) Ja jutro zabieram się za bliźniacze spódniczki dla mnie i dla Zuzi, z zasłony z sh :)
OdpowiedzUsuńMateriał jest bardzo ładny, świetnie Ci idzie to szycie :) Bardzo podobaja mi się podusie z falbankami, to moje faworyty. Zajączek też jest genialny.
OdpowiedzUsuń