czwartek, 8 maja 2014

Testuję: Lirene odżywianie

  W zasadzie nie miałam problemów ze skórą na twarzy. Przez długie lata używałam zwykłych, tanich kremów, przeważnie nawilżających i nic się nie działo. Jednak od dłuższego czasu skóra zrobiła bardzo wrażliwa i kremy, które używałam muszą iść w odstawkę. Mam jasną naczynkową cerę, skłonną do przebarwień. Na policzkach jest bardzo przesuszona, a czoło się "świeci". Czasami pojawiają się suche skórki. Jedynym kremem, który zawsze awaryjnie mam pod ręką jest po prostu Nivea. Testowanie kremów rozpoczęłam od tych z tańszej półki, bo czasem perełkę można tam znaleźć. Niestety duża część kremów z Ziaji i Garniera mnie uczuliła albo po pierwszym użyciu (i od raz musiałam je z twarzy zmywać) albo po przekroczeniu magicznej połowy słoiczka..... Ostatnio rozpoczęłam akcję "Wielkie Testowanie Próbek" i  o niej na blogu często będzie słychać :)

Na pierwszy ogień idzie Lirene DermoProgram - Odżywianie.


  Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie bardzo miło. Po nałożeniu nic mnie nie piekło, nic nie ściągało skóry (a czasami mi się takie uczucie zdarzało), nie miałam czerwonych plam na policzkach. Maseczkę bardzo dobrze się rozprowadza, a do momentu wchłonięcia jest trochę tłustawa, ale lekka. Efekt po maseczce długo się utrzymuje i skóra wygląda na odżywioną. Na pewno użyję jej drugi raz :)


Dodane 26.05.2014r.:
już parę razy używałam maseczki i pierwsze wrażenie nie było mylne - dla mnie jest bardzo dobra! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do dyskusji :)