niedziela, 24 maja 2015

Pastelowa niedziela

Od momentu, gdy pojawiły się u mnie ceramiczne ptasie,
zaczęło się robić w kącikach jakoś... pastelowo. 
I dobrze mi z tym :)


  Drugiego maja wybrałam się do Ikea po (dosłownie!) dwie rzeczy. No niestety... na dwóch się nie skończyło, ale zanim wylądowałam przy kasie doznałam niemałego szoku. Tylu ludzi to ja jeszcze nie widziałam. Z torbami, z wózkami prawie się przepychają... ciekawa byłam "co takiego dają", że wszyscy napierają (prawie) drzwiami i oknami. Długo czekać nie musiałam. Tuż przy wejściu zgromadził się tłumek, a ja tylko usłyszałam rozmowę dwóch panów z obsługi:

- Hej, ale ty już zmianę skończyłeś przecież.
- Wiem, ale rozpakuję jeszcze tę paletę, bo ludzie to tu setkami te świeczki biorą!

A jakie świeczki zapytacie? A no takie:


  No ba! Oczywiście, że ja też musiałam je mieć hehe :) Świeczuszki pachną cudownie, a sztuka kosztowała tylko 99 gr :) Później szybciutko potuptałam po te dwie moje rzeczy i... eh... no zobaczcie sami... :)



  Cudowne! :) Do moich dwóch zimowych latarenek dokupiłam dwie pełne lata! :) W sumie to były cztery pastelowe kolory i powiem szczerze, że wybór był okropnie ciężki, bo pastelowy zielony był piękny, ale i koralowy niczego sobie... Ostatecznie zdecydowałam się na cytrynową i morską latarenkę - oczywiście po promocji - 6,99 zł :) Potem jeszcze tylko zahaczyłam o materiały (z których uszyłam już dwie torby) i poszłam po te dwie rzeczy, po które przyjechałam ;)

Cytrynowa latarenka dołączyła na kolumnę do ceramicznych ptasiorków, 
bo ładnie się (na żywo) z nimi komponuje:


(Tak, wiem... poniższe zdjęcia są prawie identyczne, ale nie mogłam się zdecydować ;))



I wieczorową porą...




Morska latarenka też znalazła miłe towarzystwo. 
Idealnie wpasowała się, by robić tło dla... narzędzi ogrodowych z Biedronki :)



Zdjęcia wstawiłam z lampą i bez, bo ciężko uchwycić kolor...




Na koniec chciałam Wam podarować kwiatuszka i życzyć udanej niedzieli! :)



9 komentarzy:

  1. :-)))
    I tak to jest z zakupami , idziesz po jedno wychodzisz z kilkoma,
    a zakupy są extra :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście tylko czasami tak mam, bo tak na codzień to bym zbankrutowała ;)

      Usuń
  2. Już się nauczyłam kupować tylko to, co jest mi w danej chwili potrzebne. Z ciuchami mam tak od zawsze. Udanej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się tak nauczyłam jeżeli chodzi o ubrania i jedzenie. Reszta niestety odpada ;) Chociaż kupując coś dodatkowego zastanawiam się dwa razy czy faktycznie jest mi to potrzebne i czy będę tego używać. Nie raz było tak, że z ciężkim sercem odkładałam jakąś rzecz na półkę, więc chyba u mnie tragedii jeszcze nie ma hehe :)

      Usuń
    2. A, przepraszam - katalogowe kosmetyki kupuję na zapas - gdy są w promocyjnej cenie biorę 2-3 opakowania, ale w tradycyjnych sklepach, tylko to, czego akurat potrzebuję.

      Usuń
  3. Widać, że zakupy udane :) Też nieraz tak mam, że wchodzę do sklepu niby po jedną rzecz a wychodzę z całą reklamówką "niepotrzebnych" rzeczy które okazało się, że są potrzebne =D
    A pastele też uwielbiam !! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Udane i świetne zakupy.
    Ale to chyba normalne. Ja tez w kwesti ciuchów i jedzenia kupuje to co najbardziej potrzebne. Niestety z innymi rzeczami bywa różnie. Raz się udaje tak jak teraz odpuściłam sporo zakupów z avonu bo rozsadek wygral, a innym razem się nie da :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hihi uwielbiam takie przypadkowe zakupy :).

    Udało Ci się trafić na super promocje, a latarenki są cudne :).

    OdpowiedzUsuń
  6. lepiej, żeby moja Natalia nie wiedziała o tej promocji na świeczki bo nie mogłaby sobie darować, że przegapiła okazję

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do dyskusji :)