Krótka wycieczka w zielone rejony Paryża - zapraszam :)
Lasek Buloński i Lasek Vincennes są nazywane zielonymi płucami stolicy. Są po prostu ogromne i już :) Trafiliśmy się do Bois de Bolougne znajdującego się w zachodniej części Paryża (chociaż pewności nie mam czy to jeszcze Paryż, czy już nie) całkiem przypadkiem i dopiero później dowiedziałam się, jakie atrakcje tam są. Ale, żeby nie było trochę też zobaczyłam :)
Samochód zostawiliśmy na skrzyżowaniu Carrefour de Longchamp i dalej wybraliśmy się pieszo. (Tak wtrącając - wiedzieliście, że carrefour to skrzyżowanie? Bo ja nie :)) Pierwsze, co zobaczyłam to mały wodospadzik ze stawikiem, po którym pływały jakieś pierzaste stworzonka i ponoć nutrie :) Niestety się schowały i nie widziałam żadnej... Weszliśmy pod wodospadzik, bo jak się okazało fajna jaskinia się tam znajdowała... a potem na niego też weszliśmy :)
A ta ścieżka prowadziła do jeziora Etang des Reservois:
I wracamy - znowu schodkami :)
Po drodze leżało już całkiem dużo liści, które zdążyły opaść z drzew...
I kwiatuszki rosnące nieśmiało gdzieś przy ścieżce:
Niedaleko znajdował się Chateau de Longchamop i stwierdziłam, że bez wahania mogłabym w nim zamieszkać, by codziennie jeść śniadanie na tarasie :) Gdy robiłam mu zdjęcia przypomniał mi się jakiś serial (ale nie wiem jaki) z podobną rezydencją, który oglądałam jak byłam mała i chorowałam Wtedy zostawałam sama w domu i oglądałam wszystkie powtórki hiszpańskich i francuskich seriali :)
Skręcając w Routes des Tribunes zobaczyłam uroczy domek ze ślicznym ogrodem i... wiatrakiem :)
Przechodząc na drugą stronę ulicy od razu znajdziemy się przy jeziorku Etang de Suresnes i szczerze... to to bajorko jest. Zielone i brudne. Pewnie dlatego, że obok znajduje się pole namiotowe czy coś w tym stylu.
Wracając do skrzyżowania po prawej stronie znajduje się tor wyścigów konnych
Hippodrome de Longchamp:
Po drodze zrobiłam jeszcze zdjęcie czemuś takiemu ładnemu:
My już nie mieliśmy czasu, ale w Lasku Bulońskim znajduje się ogromne i piękne jezioro Lac Inferieur z wysepkami, po którym można pływać łódkami. To niestety tylko w przelocie widziałam z samochodu... a tak pięknie tam było :)
Żeby nie tracić wieczoru wybraliśmy się na plac Trocadero, o którym już pisałam. To właśnie z niego jest najlepszy widok na wieże Eiffla, a codziennie o 22-ej i 23-ej wieża migocze białymi światełkami. Na zdjęciach tego nie widać na za bardzo, ale ciekawych odsyłam na YouTube, na pewno znajdą filmiki :)
A przystanie tętnią życiem :)
Au revoir! :)
"Ajfel" jakos nie robi na mnie wrazenia, ale jadkinia z wodispadem cudna. Nie wiem czy to wapien czy piaskowiec ale sliczne. Ja skolei zamieszkalabym w domku z wiatrakiem (moze to mlyn?)
OdpowiedzUsuńGdy pierwszy raz zobaczyłam wieżę na żywo zapytałam "i to tyle?" :) Ale później przesiadywaliśmy trochę i w dzień i wieczorami no i to chyba klimat tego miejsca jednak dał o sobie znać. A teraz jak już miałam czas, by na spokojnie sobie posiedzieć pod wieżą i się przyjrzeć dotarło do mnie jaki to jest gigant i jaki ogrom metalu, no i poczułam jej wielkość :)
OdpowiedzUsuńA domek też mi przypadł do gustu :)
Owszem co do "Ajfla" to tylko ta wielkosc i mnogosc metalu powala i ksztalt jest ciekawy ale calosc nie dla mnie ;) wole bardziej przytulne badz tajemnicze cos
UsuńOj, kusisz, tym Paryżem, kusisz...
OdpowiedzUsuń