czwartek, 9 października 2014

Prywatna wymianka i trochę codzienności


  Jak już pisałam niedawno, pomału wychodzę na prostą i zdarzyły mi się ostatnio nawet 2 popołudnia wolne! :) Znaczy się od mniej więcej 18-tej godziny, ale zawsze coś. Bo wiecie... jak powszechnie wiadomo nauczyciele nie pracują w ogóle, a te 18h tygodniowo przy tablicy to co to jest - nie praca.
  Ale na moim przykładzie: mam w tym roku lekcje na drugą zmianę, wiec zaczynam ok. 11-tej (rewelacja! wyspać się mogę! - by ktoś powiedział). W szkole jestem od około 9-tej, bo przygotować się muszę do zajęć, skserować dla całej klasy karty pracy czy coś podobnego zrobić, bo nasze cudowne Ministerstwo urządziło nas tak, że rzuciło parę kserówek (do wprowadzania liter każda taka sama - nuda) i radź sobie sam!  Lekcje kończę ok. 16-tej i wtedy dopiero można uzupełnić dzienniki, sprawdzić ćwiczenia dzieci lub zeszyty i pomyśleć co się będzie robić następnego dnia i... zacząć szukać odpowiednich rzeczy. Rozumiem, że nauczyciel musi być kreatywny, ale wracamy do tego co było 20 lat temu - elementarz, jedno ćwiczenie i zeszyt. Ale po co, skoro mamy teraz tyle możliwości? Dlaczego nie można z tego skorzystać? Nawet jak rodzice chcą, to nie mogą nic dokupić, bo zabronione... Wszystko trzeba robić samemu, bo np. tok wprowadzania liter jest inny niż do tej pory, żeby Broń Pani Boziu nie skorzystać z ćwiczeń innych wydawnictw. Dzieci biegają z kserówkami, gubią je... No cóż, życie. Matematyka - a to dopiero dobre! Przez cały wrzesień dzieci przeliczają zbiory (2 listki - 3 listki) i mówią, gdzie jest więcej. Cały miesiąc! No ile można? W normalnym toku dzieci już o tej porze znałyby cyfrę 4 i wykonywały działania, a tu dopiero 1 było wprowadzone... O co chodzi? O ogłupienie społeczeństwa... Poziom dla dzieci 6-letnich, ale 7-latki się nudzą i trzeba się gimnastykować, oj trzeba. Wiadomo, że nie pozwala się na takie obniżanie poziomu i robi więcej, ale to zajmuje cały wolny czas. Ubiegła sobota była moją pierwszą od rozpoczęcia roku szkolnego, którą miałam wolną i wybrałam się w końcu na zakupy i kawę. A dziś znowu przytargałam do domu zeszyty, bo już nie chciałam siedzieć w szkole dłużej od pań sprzątających.... Oj wyżaliłam się, ale i trochę lepiej mi się zrobiło ;)

  A teraz przechodzimy do milszych rzeczy - wymianki! :) W czerwcu organizowałam Różaną wymiankę i zgłosiło się dużo chętnych za co jeszcze raz dziękuję! :) Moją parą była Marlena z bloga Moje codzienne inspiracje. Po czerwcowej wymiance umówiłyśmy się na taką prywatną sierpniowo-wrześniową, która doszła do skutku ok. 15 września i dopiero dziś się chwalę, bo właśnie zgrałam zdjęcia z aparatu. Taki mały poślizg wyżej wytłumaczony ;)

A poniżej paczuszka, którą dostałam od Marleny

Elegancki naszyjnik w pudełeczku :)


Ozdobione tea lighty, które dołączyłam już do tych z poprzedniej wymianki :)


Zakładka do książki z wieżyczką :)


I pozostałe urocze biżu-dodatki :)




I coś do wykorzystania:



A tu cała paczuszka razem:



A ode mnie w paczuszce dla Marleny powędrowały takie prezenciki

Jesienne domki:


Świeczniki na tea lighty:


Świeczniki z dwóch stron miały inne kuchenne akcenty:


Na zdjęciu wstążka bardzo odcina się kolorystycznie od tabliczki, 
ale w rzeczywistości prezentowała się inaczej ;)


Zestaw wstążek, bo Marlena używa ich w hurtowych ilościach do tworzenia ozdób:


Świeczuszki zapachowe na jesienne wieczory:


Elementy do biżuterii:



Guziczki :)


Inne przydasie:


I trochę Francji :)




I cała paczuszka:


Dzięki Marlenko! :) 
Już z moją pierwszą wymianką polubiłam takie zabawy, cały proces przygotowywania,
a później ten moment oczekiwania ;)
Jestem chętna na takie prywatne wymianki, więc jeżeli ktoś się zastanawiam to niech napisze :)


  A ze wstążkami sprawa taka... Gdy zamawiałam je (w ciemno) to wszystko było jasno napisane: długość 32m. Ale, gdy paczuszki dotarły okazało się, że jedna szpulka 32-metrowa nie jest równa drugiej szpulce o (niby) tej samej długości... Zobaczcie poniżej sami. Aż ciekawa byłam, żeby zmierzyć, ale się powstrzymałam, bo kto by to później zwijał..? :)


Do następnego! :)

18 komentarzy:

  1. Bardzo fajna wymianka a wstążki to może nie są tej samej grubości

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczna wymianka!!!Uwielbiam takie.Buziaki!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wymianka świetna, prezenty na prawdę super sobie wysłałyście.
    Oj bidulko, współczuje CI, jak tyle godzin spędzasz w pracy, Coś o tym wiem, ja co prawda większą część pracy zawodowej spędziłam w handlu, a tam to dopiero przekichane. Praca od poniedziałku do niedzieli, od rana do nocy (bo przepisy jedno a życie drugie), a o warunkach pracy i zarobkach, to aż żal cokolwiek wspominać. Rodzinę to prawie się na oczy wtedy nie widzi, dlatego doskonale Cie rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Znajoma pracuje też w handlu i codziennie po 10h - 12h i po trzech dniach dzień wolny i później znowu. A niedziele to rzadko kiedy ma wolne. Tyle dobrego, że ja w soboty i niedziele nie chodzę nigdzie tylko w domu siedzę z papierami, bo to z dwojga złego lepsze :)

      Usuń
  4. Hehe dlatego ja nie zaluje ze przerwalam pedagoogike ;) studia mnie meczyly, a jak pomyslalam sobie co mnie dalej czeka mialam dosc ;) tak, wiec madra studentka zakonczyla edukacje po 3 roku. Pozniej mialo byc zaocznie jakby mi ochota wrocila, albo znowu dzienne ale juz mi ochota nie wrocila ;)

    Piekne rzeczy, tylko kolorystyka ta brazowa nie moja ;p

    A co do metra to nie wiedzialas, ze 1 nie zawsze jest rowny 1 ;) niezly przekret, bo watpie zeby ta jedna wsyazka byla o tyle ciensza... Bo material wyglada na ten sam...

    Ja jak juz sie wywiaze z tym co mam to sie zglosze na wymianke ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z drugiej strony szkoda, bo już dużo Ci nie brakowało ;) Ja nie żałuję tylko czasami mam momenty zwątpienia ;)
      A materiał w szpulkach wstążek ten sam, więc kombinowanie górą :)

      Usuń
  5. Bardzo dziękuję za śliczne prezenty!
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajna wymianka.

    Nauczycielką 1-3 była moja ciotka, kilkoro z moich znajomych tez pracuje w tym zawodzie, więc jaki luz macie wiem. Jeśli Cię to pocieszy, to i ja w pracy się obijam. No bo co to za praca, cisza, spokój, siedzę i książki czytam.

    PS. A na głowie znowu bob, choć już odejść od niego chciałam, ale innego pomysłu nie mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I cały czas wakacje hehe ;)
      Boba miałam 2 lata temu, takiego króciutkiego, ale teraz muszę zapuszczać...
      A za rok może znowu zetnę, kto wie ;)

      Usuń
  7. Bardzo fajne paczuszki, zarówno ta przez ciebie zrobiona jak i dla ciebie zrobiona :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ech, skąd ja to znam... Co prawda już d kilku lat nie uczę w szkole, ale dobrze pamiętam jak to było... A najbardziej bolą komentarze znajomych typu "ty to masz fajnie, tyle wolnego, tak mało godzin pracy", grrrr! A wymianka bardzo udana, świetne prezenty :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba każdy nauczyciel spotyka się z takimi opiniami. Ja uczę w szkole językowej (i zdecydowanie nie planuję w żadnej państwowej placówce oświatowej) i też słyszę, że kilka razy w tygodniu mam po 2-3 godz i zarabiam majątek w porównaniu do innych zawodów. Tylko nikt nie liczy tego czasu, który spędzam na wymyślaniu, przygotowywaniu i sprawdzaniu. Kilkakrotnie więcej niż trwają same zajęcia. A tak w ogóle - skoro twierdzą, że to taki łatwy, niewymagający wysiłku ani czasu zawód, to dlaczego sami go nie wykonują? A obie paczuszki naprawdę bardzo fajne ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. świetna wymianka i mam takie samo zdanie - wymianki są świetną zabawą,a przy okazji takie cudne rzeczy można otrzymać

    www.szydelkowe-chwile.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudna ta prywatna wymianka :) Teraz organizuję u siebie, może weźmiesz udział ?
    http://podpiernikowymniebem.blogspot.com/2014/10/zapraszam-do-pierwszej-wymianki-na-blogu.html

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do dyskusji :)