Większość z tego, co dziś zobaczycie, zrobiłam jeszcze w lipcu, ale jakoś okazji nie było do pokazania, aż w końcu stwierdziłam, że czekać dłużej nie można.
Zapraszam! :)
Szkatułka
W maju zamówiłam swój pierwszy zestaw do decoupage'u, a w czerwcu dotarło do mnie pierwsze większe deseczkowe zamówienie. I wtedy też pojawiła się u mnie mała szkatułka. Od raz wiedziałam, że coś z niej zrobię, więc pomalowałam ją farbą podkładową i czekała na swoją kolej.
I czekała....
Pewnego (już lipcowego!) dnia trafiłam na ten wpis klik i się nim zachwyciłam tak,
że chciałam spróbować swoich sił. Gazę kupiłam, wycięłam kwadrat, wymalowałam wieczko szkatułki klejem....
... powoli i delikatnie nałożyłam gazę...
... i mięciutkim pędzlem wolnymi ruchami nałożyłam drugą warstwę kleju.
Żeby mieć pewność, że wszystko wyschło tak, jak powinno, odstawiłam szkatułkę na noc.
Następnego dnia malutkimi nożyczkami odcięłam nadmiar gazy.
I szkatułka znów czekała parę dni.
Gdy już wymyśliłam, jak chcę ją pomalować zabrałam się do pracy.
Pomalowałam spód i boki na ciemny brąz.
Gdy brązowa farba wyschła, boki pomalowałam lakierem do spękań i mogłam zająć się górą.
Wieczko i jego boki pomalowałam ciemno-kremową farbą. Dużo jej nie dawałam, żeby była widoczna struktura gazy.
Gdy farba schła wycinałam dokładnie motyw, który sobie wybrałam. I wcale to łatwe nie było :) Gdy lakier do spękań na brązowej farbie prawie wysechł pomalowałam boki spodu szkatułki tą samą jasną farbą.
A później zabrałam się za przyklejanie róży.
Zbliżenie :)
Gdy wszystko wyschło poprawiłam ciemne dno, zrobiłam na kantach przyciemnienia gąbeczką
i zabrałam się za lakierowanie. Wtedy zakochana byłam w lakierze matowym :)
Schnie :)
Dołączyła wstążeczka i gotowe! :)
Teraz przechowuję w niej część mojej szyciowej kolekcji, bo tak jak wszystkiego,
tak i nici nazbierało mi się już bardzo dużo :)
Środek szkatułki też wymalowałam i ozdobiłam, ale później miałam problem z zamknięciem, więc papier ścierny poszedł w ruch. Następnym razem już będę wiedziała, że środek pozostaje bez zmian :)
Zakładka do książki
W tym samym czasie powstała zakładka do książki, którą już widzieliście na blogu. Towarzyszyła mi na wakacjach z książkami, które czytałam. Zakochałam się w różach, a wtedy też w lakierze do spękań, dlatego efekt końcowy jest, jaki jest. No i zachwycona byłam matowym lakierem, bo zakładka postała zaraz po powyższej szkatułce :)
Nawilżacz powietrza
Oczywiście, że powstał w tym samym czasie :) Róża mówi wszystko :) Gdy się wprowadziłam do obecnego mieszkania wisiał sobie na kaloryferze taki biały, pomalowany chyba z 10 razy byle czym. Taki nijaki. W zimie narysowałam na nim różę i pomalowałam farami w pędzelku. Tak sobie wisiał i wisiał, a farba blakła. Ostatecznie zrobiły się przebarwienia i już mi się nie podobał. A że pomalowany był zwykłą farbą (taką jak maluje się ściany) niesamowicie szybko zbierał kurz. Przypomniałam sobie o nim w lipcu i poszedł pod nóż :) Ale łatwo nie było....
Tak wyglądał przed:
Myślałam, że pójdzie szybko. Zamalowałam różę farbą podkładową.. i się zaczęło.
Farba z róży zaczęła przebijać.
Gdy po 4 warstwie myślałam, że będzie już ok zamalowałam wszystko farbą w kremowym kolorze. I wszystko przebiło znowu.... Więc zeskrobałam co się dało, bo wyjścia już innego nie było.
I dopiero wtedy zaczęłam jeszcze raz, co dało taki efekt końcowy:
Z tego nawilżacza jestem w sumie zadowolona, chociaż wiem, że niejedna osoba zrobiłaby to lepiej.
Mnie (jak na początek) się podoba ;)
Zakładka do książki
Ostatnią rzeczą, którą zdążyłam zrobić przed wakacyjnym wyjazdem do Paryża była zakładka do książki dla mojej siostry. Sama wszystko wybrała - ja tylko zrobiłam.
Ale, ale... żeby nie było tak kolorowo. Z Marleną z bloga Moje codzienne inspiracje umówiłyśmy się na prywatną wymiankę sierpniowo-wrześniową i chciałam zrobić szkatułki w delikatnych różach i kremach, a wyszło.... bazarowo. Nie wiedziałam, że serwetki mogą aż tak zmieniać kolor po nałożeniu lakieru :( Ostatecznie wysłałam jej inne rzeczy, ale teraz już wiem, że nie wszystko wychodzi tak, jak to sobie "na sucho" dopasujemy. Sami zobaczcie:
Na żywo wygląda to jeszcze gorzej....
A o paczuszce dla Marleny i od Niej już niedługo :)
Słonecznego weekendu! :)
Ale cudnie CI wyszła ta szkatułka. Jak opisujesz to to się wydaje być takie proste, ale dla osoby która nigdy tego nie robiła to czarna magia. Musze kiedyś też spróbować swoich sił w tej technice, tylko musze najpierw się zaopatrzyc w podstawowe rzeczy :)
OdpowiedzUsuńNa allegro za 30zł jest zestaw startowy mini i jest wszystko, co potrzebne na początek :)
Usuńfajnie ;)
OdpowiedzUsuńteż myślę o decoupage, ale na razie odsuwam to w daleką przyszłość
Oby nie w nieskończoność, bo zabawa fajna :)
UsuńSliczne szkatulki! Ta pierwsza jest na prawde obledna, a ta bazarowa tez bardzo ladnie wyglada! Musze w koncu sie zebrac i kupic ten zestaw i sprobowac cos, bo strasznie mi sie to podoba!
OdpowiedzUsuńMusze jeszcze sie dowiedziec na czym polega technika transfetu, bo rzeczy zdobione w ten sposob tez wygladaja oblednie!
Aaaaaa zapomnialam. Ja w zyciu bym ceramiki nie drapala, predzej zeby by mi wypadly! Nie lubie tego odglosu, brrrrr
UsuńTa bazarowa na zdjęciu i z góry nie jest taka tragiczna, ale w porównaniu z jasnym odcieniem różu na dolnej części szkatułki to już porażka - tu tego nie widać. A co do ceramiki to farby były mokre i i bez żadnego odgłosu drapania odchodziły łatwo, bo i warstwa tego wszystkiego już była gruba :) I zestaw kup koniecznie! :)
UsuńMnie bazarowka bardzo sie podoba!
UsuńTeraz na kolejce do zakupu jest wegiel, a pozniej pod choinke to sobie zazycze od rodzicow ;)
Węgiel? A do czego? ;)
Usuńsuuper prace . Na paru warsztatach robiłam tą technika ale to nie dla mnie
OdpowiedzUsuńZgadza się nie każdy lubi wszystko, ale Tobie Basiu kartki za to wychodzą śliczne! :)
Usuńzapraszam http://basiapawlak.blogspot.com/2014/10/wymienie-sie-lub-oddam.html
UsuńJak na początki w tej technice to rewelacja. Podobają mi się zwłaszcza spękania. Choć podejmowałam kilka prób i to najlepszymi środkami,efekt mnie nie zadowalał.Jestem wiec pełna podziwu - gratulacje.
OdpowiedzUsuńOj ze spękaniami było też różnie...
UsuńDziękuję za ciepłe słowa :)
Masz prawdziwy decou-talent, podziwiam :-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPiękna ta szkatułka z gazą :) Koniecznie muszę jej użyć przy kolej zabawie z decoupage :)
OdpowiedzUsuńSuper relacja i zazdroszczę że tak wiele już udało Ci się zdekupazować ;) ja jestem daleko za "murzynami" jak to mówią (nie obrażając oczywiście ciemnoskórych!!) ;)
OdpowiedzUsuń