Po akcji "Wakacyjne zapuszczanie włosów", w której brałam udział zaczęłam bardziej dbać o moje włosy, bo chcę by trochę odżyły. Wiem, że nie będą już takie grube i mocne jak kiedyś (za dużo ich wypadło), ale nawet takie cienkie mogą być ładne :)
Przez wakacje (2 miesiące zapuszczania) włosy urosły mi 3,8cm. Niestety już daaaawno fryzjera nie odwiedzałam i gdy w końcu się do niego wybrałam obciachał mi 10cm! :( Cóż - jak mus to mus. Teraz już końcówki wyglądają ładnie i zdrowo, bo po wakacyjnej pogodzie jednak zaczęły się rozdwajać. Tak wyglądały moje włosy po powrocie od fryzjera, który mi je obciął, nałożył maseczkę i na koniec wyprostował :)
Były śliczne, gładkie i błyszczące, jednak było ich strasznie mało ;)
Następnego dnia wyglądały już tak:
Ale po paru dniach.... już tak :)
Zdjęcie kiepskie, ale przyznaję - włoski odżyły :) I zaczęły się falować, co już dawno nie miało miejsca! :) Zawzięłam się i już teraz olejowanie ich nie omija (o tym innym razem, bo się przekonałam :)) oraz maseczki. O jednej dziś napiszę, bo jestem nią zachwycona.
Maseczka z drożdży
Gdy zrobiłam ją pierwszy raz byłam (dosłownie!) w szoku, że moje włosy mogą tak wyglądać! Zachwyciłam się nią i robię ją raz w tygodniu. Wiem, że nie wszystkim odpowiada zapach, ale mnie on nie zniechęca :)
Potrzebujemy:
- drożdże
- przegotowaną, ciepłą wodę
- maskę do włosów
- olejek rycynowy
1/4 kostki drożdży kruszymy w miseczce, dodajemy łyżeczkę ciepłej wody przegotowanej i mieszamy, Gdy powstanie papka, dodajemy 2 łyżki maski do włosów (ja mam Sleek Line) i mieszamy. Na koniec dodajemy 2-3 krople olejku rycynowego i zaczynamy.
Gotowa maseczka:
Maskę nakładamy na skórę głowy. Wmasowujemy ją delikatnie, a pozostałą część rozczesujemy na włosy. Zakładamy czepek, owijamy ręcznikiem (nie jest konieczne) i siedzimy przynajmniej 30 minut. Ja przeważnie siedzę z maseczką godzinę, bo zapominam o niej :) Później dokładnie zmywamy maskę z włosów (1-2 mycia) i normalnie, tak jak zawsze suszymy włosy. Gdy włosy z króciutkiego boba urosły mi mniej więcej do ramion przestałam je suszyć suszarką i schną same. Zdjęcia włosów nie mam, ale musicie uwierzyć mi na słowo :) Chociaż... szukałam dużo w tym temacie na włosowych blogach i nie każdy był tak tym zachwycony jak ja. Jedyna rada? Trzeba wypróbować na własnych włosach :)
Muszę wypróbowac tę maseczkę z drożdży...
OdpowiedzUsuńTak azachęcają co piszesz :-)))
Maska wszystko jedno jaka ??
Sorry, miało być zachęcająco :-)
UsuńRobiłam tez z balsamem, którego używałam od dłuższego czasu z firmy Family (pisałam już o nim) i muszę przyznać, że powyższa maseczka ze Sleek Line jest o niebo lepsza. Więc balsam czy maseczka, to wygrywa maseczka, ale odnośnie firm się nie wypowiem , bo nie wiem. Tą poleciła mi fryzjerka.
UsuńNo nic, po wyplacie trzeba kupic ten jakis olej i sprobowac ;)
OdpowiedzUsuńMi ogolnie chodzi laminowanie po glowie
Polecam olejek łopianowy - w Rossmannie za niecałe 10zł
UsuńNiedługo o nim więcej napiszę :)
Ale pięknie teraz Twoje włosy wyglądają. Moje włosy ostatnio są cienkie i wypadają, może i ja spróbuję kiedyś takiej maseczki :)
OdpowiedzUsuńJustynko kochana dziękuję Ci z całego serducha za prezent urodzinowy, ale mi radość wielką zrobiłaś, jesteś kochana, Buziaki wielkie dla Ciebie :)
Usuńwarto spróbować skoro u Ciebie tak rewelacyjnie działa
OdpowiedzUsuńO tej maseczce nie slyszalam, musze koniecznie wyprobowac.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
musze tą maskę zrobić, no i wiemże czeka mnie cięcie bo mam mocno rozdwojone końcówki
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco, ale ten olejek troszkę mnie zniechęca, bo moje włosy przetłuszczają się. I też czeka mnie fryzjer, może nawet pojutrze?
OdpowiedzUsuńMożna robić bez olejku, ale 3 kropelki się rozpuszczają tak, że ich nie widać nawet. Inaczej się sprawa ma z olejowaniem. Moje włosy się też bardzo szybko przetłuszczają i przeważnie myję je codziennie...
UsuńWow, świetna sprawa normalnie przyda się na moje zmarnowane włosięta, może w końcu odżyją :)
OdpowiedzUsuń