Na wstępie - dziękuję Dziewczyny za tyle pozytywnych komentarzy pod komódką! :)
Nie myślałam, że i Wam przypadnie do gustu tak bardzo jak mnie :)
A teraz... przechodzę do tłumaczenia się...
Czerwiec to masakryczny okres. Kto pracuje w szkole, ten wie. Zostały (najgorsze) dwa tygodnie: sprawdziany podsumowujące, typowanie wyróżnień (nie lubię...), sprawozdania, rady klasyfikacyjne no i świadectwa z oceną opisową. Tu zazdroszczę nauczycielom z wyższych etapów edukacji, oni wystawiają stopnie i nie muszę się głowić nad pięknym układaniem zdań, z których rodzic i tak za dużo się nie dowie... Niby jest opis umiejętności ucznia, a na koniec i tak słyszę pytanie "To tak bardziej czwórkowo czy pod piątkę już?". Stopnie powinny być w nauczaniu początkowym i już.
No nic, marudzenia koniec. Przyszłam dziś do Was z usprawiedliwieniem - pewnie do końca roku szkolnego będzie u mnie cisza, bo właśnie jestem na etapie sprawdzania wypracowań (co widać na powyższym zdjęciu), układania sprawdzianu sprawdzającego wiedzę i umiejętności nabyte w półroczu drugim przez dzieciaki, no i... jeszcze przed pisaniem świadectw :( Co widać na poniższych...
Ostatnio (ok, od pół roku ;)) towarzyszą mi owoce w ilościach hurtowych.
Wszędzie. Szczególnie jak muszę siedzieć i pisać :)
Trochę mi już ciężko, ale dotrwam, bo dzieci nie porzucę tak przed zakończeniem roku ;)
A króliki? Tworzą się kolejne ;)
Do następnego! :)
podziwiam Cię!!!!
OdpowiedzUsuńdużo siły Ci życzę!!!
co do owoców pamiętaj, że cytrusowych nie wolno i egzotycznych (cały czas zastanawiałam się jakie to ;D)
Ciekawa jestem czemu cytrusowych nie można... może chodzi o transport, opryski itp.? No cóż ;) A egzotyczne to obstawiam mango i wszystkie mu podobne :D Tylko co zrobić, jak jedyne co swego czasu mogłam jeść to właśnie owoce? hehe ;)
Usuńcytrusowe bo uczulają, więc i po urodzeniu ich nie wolno jeść. Tak samo wszelakiego rodzaju orzechy, łącznie z kokosem.
Usuńja zajadałam się bananami, jabłkami i marchewką. Truskawek też nie można, bo też są silnym alergenem.
UsuńTeraz mi przeszło, bo jest dużo innych owoców, ale był okres, kiedy kupowałam pomarańcze kilogramami i wyciskałam sobie z nich świeży sok :) Po urodzeniu będę się pilnować. Orzechów nie jem, ale we wrześniu będę u Rodziców, a tam leszczyna i orzech włoski... ehh :( Co do truskawek to mi ostatnio jedna dziewczyna (będąca w 8 miesiącu) gorąco polecała. Zapomniałam zapytać położną o to.
UsuńOwoce, które mogę jeść w ilościach nieograniczonych to jabłka i tego się trzymam :) Ostatnio doszedł arbuz i dosłownie mam na jego punkcie obsesję hehe :)
Jeszcze tylko albo, aż dwa tygodnie i odpoczniesz :) życzę dużo siły :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, pytanie czy "tylko" czy "aż"? ;)
UsuńDużo cierpliwości. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBędzie dobrze, dasz radę, a blogiem i pisaniem się nie przejmuj, to nie obowiązek, to ma być przyjemność. Powodzenia Justynko.)
OdpowiedzUsuńNo właśnie... tylko jak z przyjemności trzeba zrezygnować to szkoda..
UsuńAle spokojnie wrócę tu jak huragan! :)
Pracy w szkole nigdy nikomu nie zazdrościłam, może dlatego, że moja chrzestna była nauczycielką nauczania początkowego i z jej opowieści można było wywnioskować, jaki to "miód". A z drugiej strony dzieci z klas 1-3 są takie..., no sama wiesz, jakie. Takie zapatrzone w panią i takie fajniutkie (czasami).
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Do wakacji już bliżej niż dalej, dasz radę.
Ps. Od owoców pupa rośnie, bo słodkie, ale jak im się oprzeć, prawda?
Oj to zapatrzenie gdzieś się ulatnia jak dziecko przychodzi wychowane z domu na pępuszek świata, a do tego jest aroganckie itp. Chociaż z dzieciakami można sobie poradzić, trwa to dłużej lub krócej, ale wychodzi. Gorzej z rodzicami i ich roszczeniami. Ale odpocznę sobie rok i wrócę z nową siłą :D
UsuńCo do owoców... hmm.. na chwilę obecną rośnie mi tylko brzuch, ale to wskazane, więc się nie przejmuję hehe zobaczymy co będzie dalej :D
Kochana, nie tłumacz się, my wszystko rozumiemy. Każda z nas prędzej czy później ma więcej innych zajęć i musi na chwilę przystopować z blogiem :) Buziaki :)
OdpowiedzUsuńLidziu, jak zawsze wyrozumiale do tematu podchodzisz :)
UsuńBuziaki! :)
a ja myślałem, że ostatnie, dwa tygodnie szkoły nauczyciele już mają luźniej, oceny wystawione, konferencje odbyte, te opisy to faktycznie głupota, rodzice nie wiedzą co ich dziecko w konkretnym wieku powinno już umieć
OdpowiedzUsuńGłupota i to wielka... jeżeli są stopnie to przeważnie muszą być wystawione tydzień przez zakończeniem roku, potem trzeba dzienniki pouzupełniać, statystyki policzyć (frekwencja, godziny usprawiedliwione i nie, spóźnienia) wszystko liczbowo i procentowo. Do tego godziny z każdego przedmiotu, czy w roku zostało minimum wyrobione, bo na okres 3 lat ma się wszystko zgadzać. Do tego arkusze i tak dalej.... mogłabym wyliczać w nieskończoność ;)
UsuńDo wakacji masz taryfę ulgową;) Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńBlogową taryfę? Ok :) Bo w pracy taryfy ulgowej nie mam :(
UsuńWłaśnie skończyłam ostatnie "opisowe" świadectwo...milion papierów jeszcze mam do zrobienia...do robótek nie siądę wcześniej niż rozpoczną się wakacje! W szkole karuzela, nerwówka i ogólnie nie wiadomo, za co się brać:D Tobie i sobie cierpliwości życzę na tę końcówkę roku
OdpowiedzUsuńOj jak ja Ci zazdroszczę! Ja dopiero jutro do opisówek usiądę... Dziś mieliśmy radę i ze szkoły wyszłam po 11 zegarowych godzinach, padam! :( A papiery, no cóż, sama wiesz i komentować nie trzeba ;)
UsuńMETA juz blisko!!!
OdpowiedzUsuń