wtorek, 16 września 2014

Garść informacji różnych - nie zawsze przydatnych :) cz.4

Money, money, money.... :)
O pieniądzach dziś - euro-pieniądzach :)

Źródło klik.

Zapraszam! :)

Pieniądze rzecz nabyta, ale co za nie możemy nabyć? U nas różnie to bywa, ale we Francji jest inaczej. Nie powiem, że całkiem i w ogóle to bajka i do tego jest cudownie, ale różnica jest znaczna. 
Więc po kolei:

Banki i przelewy

  Prawdę powiedziawszy nie wiem jak jest z internetowym dostępem do bankowego konta, ale wszyscy znajomi mieszkający we Francji już od jakiegoś czasu, gdy chcą zrobić przelew idą do banku. Normalny przelew "idzie" tak ze dwa - trzy dni, bo to jest normalne, Ludzie tam mają czas i pieniądze jak widać też. Nierzadko się zdarza, że po paru dniach pieniądze jednak wracają na nasze konto. Tak po prostu. Nikt w sumie nie wie dlaczego "Tak się zdarza" usłyszymy :) Z przelewem za granicę lepiej nie ryzykować i zlecać przelewy w bankach specjalizujących się w tym i mających partnerów za granicą. Za taki przelew będzie pobrana opłata (parę euro), ale pieniądze przewalutowane bądź nie, będą czekać na odbiorcę nawet tego samego dnia. Tu jednak trzeba podać wszystkie dane osoby, która ma być odbiorcą. Odbiorca natomiast idąc do wyznaczonego banku w Polsce musi znać sporo danych osoby, która nam pieniążki przelała. Włącznie z drugim imieniem! :) 

Płatności

  Gotówką możemy płacić wszędzie. W większości sklepów sieciowych możemy płacić kartą. Natomiast płatność "zbliżeniowa" weszła stosunkowo niedawno. W Polsce taka forma płatności weszła chyba wcześniej niż tam :) A jeżeli chcemy kupić jakiś sprzęt AGD czy inny zapłacić możemy tylko czekiem. Inaczej się nie da! :) Bardzo często wypłaty też dostaje się na czeku, który realizuje się w banku. I tu problem mają ludzie pracujący na "czarno", bo muszą kombinować z realizacją czeku. 

A siła nabywcza....?

   I tu się wszystko zaczyna :) Uwaga - liczymy jeden do jednego, czyli 1 zł = 1 euro.
 Zakładając, że zarabiamy 1200 zł jak przeżywamy od pierwszego do pierwszego? Jeżeli wynajmujemy mieszkanie to opłacimy czynsz i koniec dobrego... żyjemy miłością i powietrzem....  ;) Jeżeli wynajmujemy np. pokój to cena (we Wrocławiu) ok. 500zł za jednoosobowy. Do tego czasem dochodzą rachunki, a czasem są w czynszu. Jedzenie czy inne zakupy typu chemia gospodarcza no i... kto obrotny to coś zdoła odłożyć, ale gdy się wychodzi gdzieś ze znajomymi wieczorem to już ciężko. Gdy idziemy do sklepu i chcemy kupić herbatę zwykłą w torebkach to koszt od 5zł, cukier ok. 3zł, mleko to przeważnie 2,50zł. Kawa... no i tu ceny przeróżne, ale musimy liczyć ok . 15zł opakowanie większe kawy rozpuszczalnej. A mając 1200 euro za mieszkanie całe, do tego dwupokojowe w Paryżu płacimy od 800 euro, pod Paryżem (ale w tej samej aglomeracji) możemy zapłacić ok. 500 euro. Życie, czyli jedzenie, kosmetyki i chemia gospodarcza różni się bardzo cenowo od tego, co u nas. Za 1 kg mięsa na obiad możemy zapłacić już 8 euro, a gdy jest promocja nawet 5 euro. Mleko kosztuje od 2 euro, ale i za 6 euro kupimy (od razu powiem mleko jest dziwne.... jakby na pół z wodą :)). Herbata... tą, którą lubię i przywiozłam zapas to liściasty lipton i za puszkę (metalową) pełną listeczków zapłaciłam nieco ponad 3 euro. A kawa! Za opakowanie czarnej parzonej kawy Carte Noire płaciłam niecałe 4 euro, a za kawę Lavazza w puszce 3 euro z kawałkiem. A jak są promocje i wielopaki to już w ogóle! Wyobrażacie sobie dobrą kawę za 4zł? Ja też nie ;) Różnica jest i przykładów można by wymieniać i wymieniać. Ale podsumowując - mając np. 500 zł i 500 euro to za euro można kupić prawie 3 razy więcej rzeczy. I co z tego, że zarabiamy podobnie, jak u nas życie droższe... 

I piosenka na koniec.... ABBA, bo jakżeby inaczej :)


Miłego wieczoru! :)

5 komentarzy:

Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do dyskusji :)