czwartek, 16 lipca 2015

Międzyblogowy kącik czytelniczy cz.5

Piąta część i piąta książka :)


Zapraszam! :)

  O autorce książki "Dziękują za wspomnienia" Cecelii Ahern już pisałam, bo czytałam jej książki (m.in. "PS: Kocham Cię"). Dziś chciałam napisać o kolejnej książce, która zawładnęła moim szczątkowym czasem wolnym początkiem lipca :) 
  Książka "Dziękuję za wspomnienia" zaczyna się dość dziwnie i nudnie. Pierwsze podejście do książki miałam już... w ubiegłym roku! Miałam ją w planie przeczytać podczas wakacji, ale po paru stronach odłożyłam ją na półkę. Czas leciał, książka dojrzewała jak najlepsze winogrona, aż w końcu do niej wróciłam. Albo ona do mnie :) Gdy zaczęłam ją ponownie czytać ujrzałam to, co za pierwszym razem ukryło się gdzieś głęboko. Nocami pożerałam kolejne stronice i gdy widziałam, że coraz mniej pozostało mi do końca... zrobiło mi się smutno. Książka pisana jest świetnie i cały czas trzyma w napięciu! Nie jest to kryminał czy thriller, ale czyta się ją z zapartym tchem! A o czym w ogóle ona jest?, zapytacie. O dwojgu dorosłych ludziach. On - Justin, zakręcony facet żyjący w swoim świcie, zakochany w sztuce i architekturze. Ona - kobieta po przejściach. Joyce poznajemy w momencie, gdy jej życie się rozpada. Przez głupi, dzwoniący telefon ma miejsce wypadek, który prowadzi do utraty ukochanego i wyczekiwanego latami dziecka. Do tego, po paru latach, rozstaje się z mężem. Co połączyło Joyce i Justina? Nie przypadkowe spotkanie i nie wspólni znajomi. Połączył ich wypadek Joyce (upadek ze schodów, gdy chciała ów telefon odebrać) oraz transfuzja krwi. On oddawał, ona przyjmowała. Co było dalej? Szok. Joyce uświadamiała sobie, że "pamięta" różne dziwne rzeczy, że "zna" jakąś rodzinę, o której nic nie wie. Nagle zaczęła mieć dziwne myśli, ale skąd one się brały? Justin - to była odpowiedź :)
  Często słyszymy, że ludzie po przeszczepie serca mają inne upodobania kulinarne, inne rzeczy lubią robić itp. Okazuje się, że to wszystko ma związek z dawcą. Podobnie było w przypadku Joyce i Justina. Ale czy tak na prawdę się da? Czy możliwe jest kierowanie myślami innej osoby tylko dlatego, że oddało się jej krew? Nie wiem, ale to nie zmienia faktu, że książka jest po prostu fajna, pozytywna, dobrze się ją czyta. Może trochę przewidywalna momentami, ale idealna na wieczorne "oderwanie się" od spraw codziennych :) Jeżeli lubicie lekką babską literaturę z romansem w tle to polecam :)




Miłego dnia! :)




23 dni! :)

6 komentarzy:

  1. Bardzo interesująca książka z tego co piszesz. Ja przeczytałam w tym roku dopiero 3, ale czytam teraz kolejną.Już wklrótce u mnie recenzja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam! :) Ja już przeczytałam szóstą w wyzwaniu i niedługo o niej napiszę :)
      A teraz zabieram się za kolejną... ;)

      Usuń
  2. Kiedyś postanowiłam, że będę czytać 12 książek rocznie - przede mną ostatnie 60 stron jedenastej ("Efekt Lucyfera" Zimbardo). Co do zmiany upodobań po przeszczepie, to i po transfuzji chyba też jest to możliwe, bo na przykład kiedyś nie lubiłam boczku i białej kiełbasy, a teraz mi smakuje - ciekawe, czy to rzeczywiście efekt dużej transfuzji, którą miałam półtora roku temu? Podobno to była krew młodego, zdrowego lotnika ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zimbargo dobrze pisze, a znam go bardziej z psychologii ;)
      Jeżeli chodzi o upodobania w jedzeniu to sama po sobie wiem, że można coś polubić tak po prostu z dnia na dzień, mimo, że od urodzenia się tego nie cierpiało. A w książce temat jest o wiele bardziej rozwinięty, bo dochodzi już do tego, że jedno "przechwytuje" myśli drugiego, a to jest ciekawe ;)

      Usuń
  3. Nie lubie babskich tematow, ale tu podoba mi sie przekazanie wspomnien komuś innemu przez transfuzje. Chetnie bym przeczytala :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie w książkowym wietrzeniu półek będzie do wysłania to może się załapiesz hehe :)

      Usuń

Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do dyskusji :)