czwartek, 2 października 2014

Garść informacji różnych - nie zawsze przydatnych :) cz.5

Część piąta i już ostatnia....


Zapraszam! :)

  Zaraz po powrocie z Paryża miałam plan spisany na kartce, o czym będę chciała Wam napisać. Wymieniłam paręnaście haseł i pisałam kolejne posty z serii "Garść informacji...". A teraz kartka mi zaginęła. Znaczy się nie teraz tylko początkiem września jeszcze... I nie wiem co jeszcze wypisałam na niej, bo po powrocie do Wrocławia pochłonęła mnie praca w takim stopniu, że prawie zapomniałam o Bożym świecie. Rządowe rewolucje sprawiły, że teraz nauczyciel musi być mega kreatywny. Oczywiście jestem za tym, by wymyślać nowe rzeczy i z dzieciakami w szkole się dobrze bawić, a przy okazji łatwiej uczyć, ale gdy się nie ma nic... Od początku obecnego roku szkolnego nie miałam ani jednego weekendu wolnego. Papiery co chwilę dochodzą nowe i jestem w nich zagrzebana po uszy, a do tego na lekcje trzeba wszystko przygotowywać, bo w książce nie ma nic. Tak więc dzieci biegają z kserówkami. Miało być tanio, a ja w miesiąc wykserowałam prawie 2 ryzy papieru.... To, co teraz się dzieje jest chore, ale nauczyciel nie ma nic do gadania. Może rodzice się obudzą, bo mogą więcej ugrać. Musiałam się trochę wygadać i usprawiedliwić, a teraz przechodzimy do tej części milszej :) 

Biesiadowanie pod Wieżą

  W dzień pod Wieżą Eiffla zawsze, bez względu na porę roku i pogodę, spotkamy tłumy turystów. Ale ciepłymi wieczorami, gdy ci już wracają do hoteli na Polach Marsowych i wszystkich zielonych skwerkach dookoła Wieży gromadzą się ludzie - koledzy z pracy, starzy znajomi. Po co? By posiedzieć, napić się razem wina czy szampana, przegryźć cammembertem i nacieszyć się swoim towarzystwem. Gdy zapadnie zmrok pomału zacznie pojawiać się policja i nie po to, by wlepiać mandaty za picie alkoholu w miejscu publicznym, ale by sprawdzić, czy nie ma bójek lub nikt nie sprzedaje alkoholu nielegalnie. I tyle. Można spokojnie siedzieć do rana, a gdy komuś się zdarzy przysnąć to wtedy tylko policyjny patrol sprawdza czy po prostu śpi, czy może stało się coś gorszego. Jest bezpiecznie, gdy jest się w grupie. Wtedy nic nam nie grozi. Ale nie radzę włóczyć się wieczorami w pojedynkę, bo bardzo często zdarzają się sytuacje niemiłe. A jednak - nie jest tak kolorowo. Do znajomego rozmawiającego przez telefon podeszła (niedawno) grupka młodych ludzi i po prostu zażądali telefonu, Gdy ten wstał wyciągnęli nóż. Koniec gadania - po telefonie. I teraz dopiero zrozumiałam, dlaczego większa część młodych ludzi, którą widywałam np.w metrze miała stare telefony. Nie dlatego, że nie mieli pieniędzy tylko właśnie z powyższego powodu. Ale wróćmy do milszych rzeczy i zdjęć z jednego wieczorowo-nocnego pobytu pod wieżą.

Na pamiątkę :)



I się zaczyna.....


Lubię zdjęcia Wieży z bliska, gdy widać jej wielkość :)







A gdy zapada zmrok....



O pełnych godzinach (22:00, 23:00, 24:00, 1:00)
wieża rozbłyska białymi światełkami, czego za bardzo na zdjęciach nie widać...







  W nocy jest pięknie, ale i w dzień nie jest gorzej :) Raz trafiliśmy pod Wieżę, gdy zaczęło padać i nagle wszyscy Arabowie i Murzyni zamiast sprzedawania pamiątek i wieżyczek wyciągnęli nie wiadomo skąd parasolki! I biznes kwitnie :)

 Wieża w deszczu:


My pod parasolem, a wszyscy uciekają z Trocadero :)



  Murzyni sprzedający pamiątki robią to (oczywiście) nielegalnie, ale trzeba sobie radzić :) Wszystko mają porozkładane na małych kocykach (czy czymś takim) i gdy pojawia się straż miejska lub policja zwijają wszystko za rogi, worek na plecy i już ich nie ma :) 


  Podczas jednego z ostatnich spacerów krążyłam niedaleko Trocadero i między innymi weszłam na środek ronda, by zrobić zdjęcie pomnika pana o wdzięcznym nazwisku Foch (jakie to kobiece! :)) i manifestujących Palestyńczyków (czy Arabów? kto ich tam wie...)


Płaskorzeźba na placu Trocadero:







  A jeżeli jesteśmy przy innych narodowościach to wspomnę jeszcze o jednej rzeczy. Na moście prowadzącym od placu Trocadero do Wieży Eiffla często można spotkać małe, rozemocjowane grupki ludzi. Jeden pan chowa piłeczkę pod jeden z trzech kubków i miesza, miesza, miesza, a chętni zgadują, gdzie piłeczka się znajduje po wymieszaniu kubków. Niby wszystko ok tylko "zakłady" rozpoczynają się od 50 euro i w momencie, gdy powiemy, w którym kubku znajduje się piłeczka i spuszczamy wzrok, by sięgnąć po pieniądze pan zamienia kubki, ale nawet jak inni gapie podpowiadają, że to nie ten kubek to zdania zmienić nie możemy, bo wtedy się okazuje, że nagle staną koło nas jeden pan z drugim i już nas pilnują.... Gdy ktoś zacznie się kłócić robi się znów "nagle" bardzo ciasno i np. za chwilę nie mamy już zawartości torebki.... Nie dajecie się wciągnąć, bo zazwyczaj są podstawione osoby, które cały czas przegrywają po to, by pokazać Wam, że jesteście od nich bardziej spostrzegawczy i wciągnąć Was do nieczystej gry!

Na chodniku

  Gdy idziemy zatłoczonym chodnikiem to.... trzymajmy się lewej strony! :) Nie wiem czemu, ale nie raz nie dwa, gdy chciałam "uciec" odruchowo na prawo to szłam pod prąd. Pamiętajcie o tym ;)

  Małych przestróg na koniec kilka, bo niestety wszędzie trzeba się pilnować. Czasem ktoś ma więcej szczęścia i nic mu się nie przydarzy, ale czasem pech nie opuszcza... I nie ważne czy jesteśmy za granicą czy w kraju, Nawet pod własnym blokiem, pięć kroków od klatki coś się może stać. 

  Niedługo jeszcze parę słów związanych z moją wakacyjną wyprawą do Paryża usłyszycie (ok przeczytacie :)) i się rozstaniemy z tym tematem, bo życie toczy się błyskawicznie i tematów na posty mam mnóstwo tylko właśnie... czasu brak.

7 komentarzy:

  1. Ale wspaniale wszystko opisałaś, a zdjęcia są piękne, Nie byłam nigdy w Paryżu a Ty mi go dziś przybliżyłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Buuu i nie bedzie juz o paryzu? ;(

    Piekne te zdjecia wiezy z bliska!

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że to ostatnia porcja, bo ja wciąż głodna jestem :-)

    I u nas swego czasu proceder kubeczkowy kwitł, a jego "orgazniatorzy" działali dokładnie tak samo, jak w Paryżu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne zdjęcia! Zachęcają do odwiedzenia tego magicznego miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wiem skąd wyciągają parasolki! Siedząc pod wieżą zauważyłam, że mają swoje kryjówki w gęstych krzakach i... studzienkach kanalizacyjnych. Serio!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do dyskusji :)