niedziela, 20 września 2015

Honeymoon :)

Z miesiąca miodowego zrobił nam się tylko tydzień, ale i to dobre :)
Zapraszam do... Francji oczywiście :)



  Praca niestety wzięła górę nad naszymi cudownymi planami i Mężuś musiał się w niej dość szybko stawić. To jednak nie przeszkodziło nam w małych podróżach i długich spacerach po... mieście zakochanych :) 
  Nie było codziennej fotorelacji z naszego wyjazdu, tak jak w tamtym roku, więc dziś zasypię Was zdjęciami :) Nie dzielę tego na dwa posty, bo wydaje mi się, że nie ma sensu, ale rekord mój pobiję bez dwóch zdań :) Co prawda stu zdjęć tu nie ma, ale... dużo nie brakuje ;) Zapraszam do oglądania! :)

  Na początku chwilę zabawiliśmy w Clermont-Ferrand i przyznam szczerze, że za kółko bym tam nie usiadła. Non stop było albo bardzo pod górkę, albo z górki na pazurki. Miasteczko ogólnie spokojne z ładnym widokiem na... wulkan :)




Później wróciliśmy do Paryża i jego urokliwych uliczek :)



Mieszkaliśmy tuż przy Republique, więc rzut beretem było do Notre-Dame i często właśnie tam kończyły się piesze wędrówki :)






Nie mogłam odmówić sobie poniższego zdjęcia :)
Przecież z łodzi najpiękniejszego nie widać, a wszyscy i tak cykają zdjęcia... ;)



A tu już na placu przed katedrą Notre-Dame.
Grupa polskich turystów i pan przewodnik, który strasznie się plątał i niestety podał nie do końca prawdziwe informacje odnoście puntu zero, który znajduje się na tymże placu... Pewnie nie tylko tu popełnił gafę, ale cóż, nie wtrącałam się, bo nie ja mu płaciłam ;)



W ciągu zaledwie pół godzinki zobaczyłam 3 sesje nowożeńców :)






Most, na którym jeszcze niedawno wisiały tony kłódek już jest... lekki :)



Ale jego części znajdujące się na lądzie nadal toną w kłódkach:



A że od Notre-Dame i mostu jest niedaleko do ogrodów Luwru to...



...pyszne lody były wręcz obowiązkowe :)





Bardzo, ale to bardzo przypadły mi do gustu nabrzeża.
Deptaki, chodniki, place zabaw... 
miejsce, gdzie Francuzi spędzają midi, rozmawiają, śmieją się i jedzą :) 





W tamtym roku pytaliście też o wodę, więc specjalnie zrobiłam zdjęcie, by potwierdzić moje słowa - siedząc tuż nad wodą nie włożycie do niej nóg, nawet w upalny dzień, bo przy każdym brzegu wygląda ona tak:



Podczas jednego ze spacerów zauważyłam urokliwą parkę :)
W sumie to chyba wzrok wszystkich wędrował na mamę i córkę, bo przyznajcie sami - oczu oderwać nie można :) Spory kawałek podążałam za nimi i urzekły mnie :) Szły, śpiewały, nuciły, rozmawiały, przeskakiwały pasy... takie powinno być dzieciństwo każdego dziecka - wesoło spędzone z mamą :)



Pewnego przedpołudnia (gdy Mężuś już niestety był w pracy) udało mi się dotrzeć do Le Centre Pompidou. Nie zaglądałam do środka, bo przyznam, że znalazłam się tam przypadkiem, ale trafiłam na ciekawy pokaz :)




Idąc dalej...





Łuk Triumfalny pozdrowiłam tylko z daleka (z placu Concorde) :)
W tym roku już nie chciało mi się do niego jechać ;)



A tu pyszny obiad z Mężusiem w jednej z meksykańskich restauracyjek :)



  Podczas tego pobytu w Paryżu obiecałam sobie, że chociaż na chwilkę, ale wejdę do słynnej Galeries Lafayette. Dotarłam tam, zaglądnęłam, pochodziłam i... po zobaczeniu pierścionka w Tiffany&Co. za 250000€ stwierdziłam, że to chyba nie są sklepy dla mnie ;) Oczywiście były tańsze też i takie normalne, sieciowe, ale w tłumie turystów i robiących wszystkim i wszystkiemu zdjęć Chińczyków i Japończyków chyba się nie odnalazłam ;)









Wieczorkiem natomiast wybraliśmy się na cappuccino do małej kawiarenki i nie dość, że z wyglądu to i ze smaku ogromnie się różniło od tego, które my znamy :)
Niestety, nie powiem, że było lepsze, bo nie było ;)


  Pewnego niedzielnego popołudnia wybraliśmy się na kawę ze szwagrem i szwagierką do tej samej kawiarenki i najpierw zamówiliśmy kawy, a później stwierdziliśmy, że skoro tematy do rozmów nam się jeszcze nie skończyły to zamówimy sobie po kolejnej małej kawce. I co? I był z początku problem :) Chodzi o to, że Francuzi z jedną małą kawką potrafią siedzieć godzinami i rozmawiać. Nie ma czegoś takiego, że pije się kawę za kawą (nawet jeżeli jest malutka). Pan barman był naprawdę bardzo zdziwiony, ale kawy w końcu po długich tłumaczeniach podał. 
  I jeszcze mała wskazówka; jeżeli chcecie napić się zwykłej kawy z mlekiem (bo głównie są czarne), zamówcie caffee creme. Wszelkie inne tłumaczenia pełzną na niczym, a i czasem pan barman może poczuć się urażony.. bo przecież Francuzi wszystko wiedzą najlepiej i nie daj Boże zwrócicie im uwagę, że coś jest nie tak.. :)

W końcu udało nam się wyjechać na taras widokowy znajdujący się na wieży Montparnasse :)




Taras wygląda tak jak widzicie poniżej, 
więc nawet w upalne dni odrobina cienia się znajdzie :)




W oddali zabudowania Luwru:



Notre-Dame:


Les Invalides:



Tu jest coś ładnego, ale nie wiem co:



Oczywiście wieża :)




Bardzo ładnie wyglądały ogrody przy Pałacu Luksemburski,
taka oaza w środku miasta:


I ja :)



Na tarasie przyglądałam się małemu robaczkowi, który chwilę pogadał z mniejszym kumplem i powędrował w drugą stronę...



...mam nadzieję, że nie miał myśli samobójczych, ale nie pytałam ;)


Na wieży spędziliśmy trochę czasu, załapaliśmy się na zdjęcia dla turystów i... kawkę :)
Mając tak ładne widoki za oknem, można było tam siedzieć i siedzieć :)



Gdy zjechaliśmy już na ziemię, swoje kroki skierowaliśmy pod wieżę oczywiście :)
I to był jedyny raz, gdy mieliśmy chwilę, by pod nią posiedzieć.






Wieża Eiffla w promieniach zachodzącego słońca, 
a w oddali Montparnasse, który wielkością nie ustępuje wieży, a tu wydaje się tyci tyci :)



Gdy zaczyna się ściemniać, wody Sekwany wypełniają się:











Na koniec powiem Wam jeszcze, że w tym roku byliśmy tu bez samochodu, ale metro i rer-y sprawdzały się świetnie.



Odwiedziliśmy też prawdziwy wietnamski sklep i kupiłam (oczywiście) owoce :)



Rambutany w smaku bardzo przypominały liczi.



Nazwy tego cudeńka nie pamiętam, 
ale smakiem przypominało połączenie melona i mango.



Wiecie co mi się bardzo podoba w poruszaniu się po drogach? Zawsze jest miejsce, by skutery czy inne motory przejechały, a nie stały w korku. U nas niektórzy specjalnie zajeżdżają pasy, bo "Czemu tym motorem ma się pchać?!". 



I tak to wyglądało w maksymalnym skróci, moi mili :)
Gdyby ktoś był "głodny" Paryża, niech odnajdzie na blogu moje wpisy z ubiegłych wakacji :)

Słonecznej niedzieli Wam życzę! :)

20 komentarzy:

  1. Wszystkiego najlepszego , mnóstwo szczęścia i miłości na nowej drodze życia !
    W Paryżu byłam tylko raz z moim mężem, z przyjemnością powróciłam w te piękne, miejsca dzięki Twoim fotkom.Dziękuję za wspaniałą wycieczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe zdjęcia!!!Obejrzałam i przeczytałam wszystko z wielkim zainteresowaniem. Byłam w Paryżu już raz, naszła mnie ochota na ponowne odwiedzenie tej stolicy :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. super relacja i ponownie wirtualnie zwiedziłam Paryż ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomarzyć tylko mogę o takiej wycieczce, ale Wam gratuluję, że mogliście tyle zobaczyć i przeżyć w tym skróconym miesiącu miodowym. Przeczytałam, pooglądałam i zobaczyłam Paryż Twoimi oczami, zakochanej młodej mężatki.
    Cudowna relacja a zdjęcia de lux.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach wspaniała relacja z Twojego pobytu we Francji. Rozmażyłam się bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  6. wow:)
    Zazdroszczę;) super relacja;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rambutany??? Nigdy o tym nie słyszałam, ale wyglądają całkiem, całkiem! piękny ten tydzień miodowy mieliście!Ja nie mialam podróży poślubnej, bo akurat kiedy przypadał nasz ślub mąż zaczynał nową pracę i dwa dni po weselu już jechał do Bielska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas było podobnie tylko, że ja miałam jeszcze wolne, więc mogłam pojechać z Nim :)

      Usuń
  8. Gratuluję tygodnia miodowego i zazdroszczę tych cudnych widoków, może kiedyś?Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za odwiedziny na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale fajnie nas oprowadziłaś, fotorelacja super. Ja nigdy w Paryżu nie byłam i pewnie nie będe mieć tej okazji, ale przynajmniej mogłam go pozwiedzać i trochę poznać dzięki Tobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidziu, nigdy nie mów nigdy! :)
      Nie wiadomo co życie przyniesie :)

      Usuń
  10. piękne widoki aż chce się trochę ruszyć z Polski i coś zobaczyć świata

    OdpowiedzUsuń
  11. WOW cudowne zdjęcia!!! Piękne widoki i miejsca!!!

    Zazdroszczę wycieczki!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Lody... Uwielbiam... A teraz na odwyku od słodyczy jestem. Piękny miodowy tydzień mieliście.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przejrzałam wszystkie! Twoje wpisy z Paryża wywołują nutkę zazdrości. Pięknie być tam tyle czasu i poznać miasto dogłębnie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do dyskusji :)