piątek, 6 czerwca 2014

Szybki piątkowy obiad - pesto

  Do zrobienia swojego pesto zabierałam się prawie dwa lata, czyli od momentu kiedy się rozsmakowałam w pesto :) Tak, tak... dopiero niedawno mi posmakowało i teraz nie wyobrażam sobie bez niego makaronu "na szybko" :) Ale wczoraj, robiąc mały przerywnik w papierkowej robocie, patrząc na bazylię stojącą w kuchni od paru dni stwierdziłam, że eksperyment trzeba w końcu przeprowadzić :)



  Przygotowałam szklankę liści bazylii, ząbek czosnku, parę orzechów, kawałeczek sera mozarelli (ser powinien być "twardszy", ale ten mi się sprawdził) i olej - czyli to, co widać na zdjęciu. Od jakiegoś czasu używam oleju kujawskiego z przyprawami, bo się świetnie sprawdza w sałatkach czy mojej ulubionej papryce grillowanej na patelni.




Ser i orzechy starłam drobniutko. 
Jak się po starciu okazało nagle, nie wiadomo skąd zrobiło się tego tyyyle, że siłą rzeczy wszystkiego do pesto nie dodałam.



  Zblednerowałam liście bazylii, dosypałam trochę orzechów, sera i wcisnęłam czosnek. Wszystko poblenderowałam jeszcze przez chwilę. Na koniec dolałam 1/3 oleju i wymieszałam wszystko. Doprawiłam do smaku solą i pieprzem, bo wydawało mi się słodkie. I teraz już wiem - albo więcej liści bazylii albo mniej oleju, ponieważ pesto wyszło mi trochę rzadkie. Chociaż po wymieszaniu z makaronem tego nie odczułam. Orzeszki niby powinny być piniowe, ale ja podebrałam parę z "mieszanki studenckiej" i teraz już wiem, że bardzo fajny, charakterystyczny smak pozostawiają orzechy włoskie.


Zajadałam się makaronem z pesto przy otwartym oknie patrząc jak zachodzące słońce swoim ciepłem muska liście, a malutki księżyc pojawia się nieśmiało na niebie :)




2 komentarze:

  1. hehe to już wiem jak to coś powstaje ;) u mnie kiepsko z takimi eksperymentami

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To polecam pesto z Lidla, jedno z tańszych i lepszych jakie jadłam :)

      Usuń

Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do dyskusji :)