piątek, 15 lipca 2016

Kolejny etap za mną

Jestem. 
Obiecałam pisać częściej, ale nie miałam kiedy. Maszyna szyła prawie 24h na dobę, do tego kartony się pakowały, a ja musiałam wszystko nadzorować :) A tak serio to pokrótce powiem Wam co u mnie, bo kolejne zmiany nastąpiły :)


Zdjęcie ładne tak dla zmyłki ;)

Króliki i biedronki póki co uszyte, policzyłam i do wstawienia mam 18 postów z szyciem i decoupage'm! :) To całe wakacje z głowy hehe ;) Gdy tylko wyczyściłam i schowałam maszynę rozpoczęło się wielkie pakowanie. Poniższe książki to 2/3 tego, co przytargałam ze szkoły. Nie wiedziałam nawet, że tyle rzeczy już mi się uzbierało! No dobra... przeczuwałam coś ;)



A tu... kartony. Mam nadzieję, że Mężuś da radę, bo  na zdjęciu nie ma nawet 1/3 tego, 
co ma przeprowadzić, ale wierzę w Niego ;)



Podczas pakowania nie mogło zabraknąć słodkich przerw :)



W czwartek pożegnałam się mieszkankiem na Sokolej... łączy się z nim tyle wspomnień... ehh chyba za szybko się przywiązuję do miejsc. Opuściłam deszczowy Wrocław, albo pisząc ładniej, płaczący Wrocław mnie pożegnał ;) Zobaczymy się za rok! :)



Ale po 6 godzinach jazdy po deszczu nie było śladu, za to Mika szalejąca i merdająca ogonem na wszystkie możliwe strony nie odstępowała na krok! Nawet wiśnie podjadała razem ze mną :) 



Huśtawka bujnie już obrosła:



Owoce już też są :) Nie wszystkie dojrzałe, ale zapowiada się pysznie! :)



Do tego piękna polska wieś... i ten zapach zbliżających się żniw! :)






I bez zmian - dwa włochate rudzielce :)
Kot na parapecie, Mika na tarasie, razem pilnują dobytku hehe :)



Aaaa! Dziś mieliśmy gościa - malutką kotkę.
Nawet kolorystycznie się wpasowała do naszego zwierzyńca :)



Spokojnego weekendu! :)

14 komentarzy:

  1. W takich okolicznościach przyrody:-) to spokojnie sobie wypoczniesz, "urosniesz" I nabiezesz sił:-)
    Po takich pysznosciach w między czasie to mąż na pewno nie będzie marudzil przy przewożenie dobytku;-)
    Rozumiem ze wracasz za rok już pod inny adres? Taki swój:-) ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zazdroszczę. trzy razy się pakowałam i przeprowadzałam i mam dość.
    Pięknie tam macie na wsi, wspaniałe widoki. Aż mi się tęskno zrobiło za wioską mojej Babci... A zwierzaczki urocze, koteczka śliczna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była też moja trzecia przeprowadzka i druga taka z "pełnym dobytkiem", że tak powiem i nic miłego.. ale za rok będzie (mam nadzieję) już ostatnia i osiądziemy na stałe, a nie na kartonach, by znów się przenosić ;)

      Usuń
  3. Super zdjęcia. Udanej przeprowadzki. Śliczne rudzielce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zazdroszczę takiego pakowania i przenoszenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to się dzieje, że tyle rzeczy gromadzimy, prawda? Przeprowadzałam się dwa razy,a teraz właśnie jestem w drodze do mamy i... będę pomagać jej w przeprowadzce. I to jakiej - z całym dobytkiem z Żuław Wiślanych na Górny Śląsk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam w takim razie kciuki! :)
      Mnie, podczas przeprowadzki z Kielc do Wrocławia, zaginęła miseczka, do której miałam sentyment. I najlepsze jest to, że nie było jej ani z rzeczami przywiezionymi, ani w mieszkaniu nie została.. rozpłynęła się! ;)

      Usuń
    2. Nam raczej nic nie zginie, bo przeprowadzamy się same, bez firmy. No chyba, że czegoś zapomnimy.

      Usuń
  6. Piękna wieś, nic tylko odpoczywać.
    A przeprowadzki to nic miłego, zawsze wszystkiego jest za dużo :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz pasuje zrobić segregację - nie zaglądając do kartonów wybierać: "ten do kosza, ten idzie dalej"... ale by się luzu zrobiło! hehe :)

      Usuń

Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do dyskusji :)