czwartek, 10 listopada 2016

Wyprawka do szpitala..

...czyli co znalazło się w moich torbach :)


Zapraszam! :)

  Torby, które widzicie powyżej zabrałam do szpitala. Jedna moja, druga Korci. I co? I z jedną Mężuś od razu wrócił ;) Spakowałam wszystko według poleceń położnej i list, które znalazłam na necie. Napiszę tylko o tym, co mi się ostatecznie przydało. Wiem, że co szpital to obyczaj, ale może komuś pomogę, a i pewnie mnie się kiedyś też ten post przyda... gdybym się miała jeszcze raz na porodówkę wybierać ;) Dodam tylko, że torby wyglądają na duże, ale takie nie są. Z tą po prawej chodziłam normalnie do pracy ;) Co prawda, lubię duże torby, ale ona serio do takich codziennych należy, więc nie pakowałam się jak na podróż. Ale jakby nie było rozpoczęła się podróż w nieznane ;) Wracając do tematu:


Dokumenty:

- dowód osobisty
- karta ciąży
- wyniki wszystkich badań, które miałam w ciąży robione

  Co do badań... w ciąży powinno być robione badanie na grupę krwi, ale z racji posiadanej przeze mnie książeczki honorowego krwiodawcy takowego badania nie robiłam. Położna we Wrocławiu zerknęła tylko na nią i spisała grupę krwi. Problem pojawił się na porodówce (w Rzeszowie). Pani nie chciała mi wpisać grupy krwi i prawie na mnie (ze skurczami co 2 minuty...)  nakrzyczała, że oni takich rzeczy nie praktykują. A skąd mogłam wiedzieć? Więc pamiętajcie - róbcie WSZYSTKIE badania, bo i tak są darmowe ;)


Rzeczy dla mnie:

- 3 koszule nocne rozpinane u góry (do karmienia) 
(użyłam dwóch, bo na 3 dzień wychodziłyśmy już)
- 3 x jednorazowe siateczkowe majtki
- opakowanie wkładów poporodowych
- stanik do karmienia (przydał się dopiero w dniu wyjścia)
- wkładki laktacyjne (patrz wyżej)
- szlafrok
- papcie
- japonki pod prysznic
- żel pod prysznic
- szampon 
- gumka do włosów
- szczotka/grzebień
- zgrzewka małych wód mineralnych z korkiem niekapkiem
(baardzo dobra opcja, jeżeli podczas porodu pozwalają się napić)
- wafelki/rogaliki czy coś innego na przegrychę podczas całego pobytu (głodna jak smok byłam!)
- telefon (z ładowarką)
- ubrania na wyjście Mężuś przywiózł, jak już po nas przyjechał


Rzeczy dla dziecka:

- opakowanie pampersów rozm.1 (poszło mi prawie całe - 24szt.)
- mokre chusteczki do przewijania
- Linomag do pupci (lepszy byłby Bepanthen)
- 3 x body i 2 x spodenki ze stópkami (nieużywane)

I tak naprawdę tyle, bo nie przebierałam Korci ze szpitalnych ubranek w nasze. 
Bo i po co? Leżałam ledwo żywa i o przebieraniu nie myślałam ;)
Wolałyśmy sobie razem poleżeć :)
Ubranka na wyjście dla Korci też Mężuś przywiózł, gdy po nas przyjechał.

I to by było na tyle ;)

Czytałam ostatnio o dość nietypowej wyprawce klik, ale jednak wolę moją ;)

A jak wyglądały Wasze torby?
W moich znalazło się duużo więcej, ale okazało się wszystko zbędne.
Albo może inaczej - co okazało się niezbędne w Waszych?

Pozdrawiamy cieplutko naszych "zaglądaczy" z nieco mroźnego podwórka ;)
Pod zieloną budką śpi Korcia ;)



A tu pióropusz naszej trawki ozdobnej:



I kolejny etap przebarwiania hortensji:




Pod wiśniami....



PS: śledźcie uważnie licznik, bo dzięki świeżakowemu postowi nagle przybyło
 półtora tysiąca wyświetleń! :)

7 komentarzy:

  1. Zgadza się co szpital to obyczaj inny. W moim byłam 4 razy przed porodem pierwszym bo ciąża była zagrożona.To zdążyłam wyczytać i podpatrzeć co trzeba a i tak trochę rzeczy miałam za dużo. Przy drugiej ciąży było już spraktykowane co i jak.
    U mnie mój lekarz prowadzący sam skierowal mnie ponownie na badanie krwi bo pierwsze miałam na inne nazwisko i stwierdził że jakby co ( czyli jakieś nieprzewidziane problemy i mus odesłania do innego szpitala), lepiej żeby zgadzało się z dowodem.
    Ja zabralam sobie wertelsy i gumydo rzucia bo po cesrace przymusowe leżenie przez kilka godzin a jedzenie najwcześniej po 12 od porodu. Woda z ustnikiem bardzo się przydała. W moim szpitalu do dziecka tylko pieluchy były wymagane, ubrania tylko szpitane. Ja wzięłam tylko łapki bo choć Nela się nie drapala to Kostek od razu pierwszego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Niedrapki też miałam, ale Mała była tak okręcana, że rączki też były pochowane :)
      Ja rodziłam naturalnie, więc posiłki dostawałam normalnie, ale wiadomo, że w szpitalach nie rozpieszczają ;)
      Co do książeczki to fakt... miałam tam panieńskie nazwisko, ale to nie ja się powinnam w tym orientować tylko położna, która pilnowała wszystkich badań i od początku wiedziała, że będę rodzić 500km dalej ;) Aaale było minęło ;)

      Usuń
  2. Bardzo przydatny post :)
    Życzę Wam dużo zdrówka!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja w zasadzie w swojej torbie nie miałam nic zbędnego. W szpitalu gdzie rodziłam musiałam mieć swoje ubrania dla dziecka, więc jeszcze mi brakło i mój mi donosił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, wszędzie jest inaczej. Dobrze, że wcześniej wiedziałaś, że trzeba mieć własne :)

      Usuń
  4. Na to pytanie Ci nie odpowiem, bo nie mam dzieci, a zawartości torby mojej siostry już nie pamiętam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do dyskusji :)