Jestem.
Obiecałam pisać częściej, ale nie miałam kiedy. Maszyna szyła prawie 24h na dobę, do tego kartony się pakowały, a ja musiałam wszystko nadzorować :) A tak serio to pokrótce powiem Wam co u mnie, bo kolejne zmiany nastąpiły :)
Zdjęcie ładne tak dla zmyłki ;)
Króliki i biedronki póki co uszyte, policzyłam i do wstawienia mam 18 postów z szyciem i decoupage'm! :) To całe wakacje z głowy hehe ;) Gdy tylko wyczyściłam i schowałam maszynę rozpoczęło się wielkie pakowanie. Poniższe książki to 2/3 tego, co przytargałam ze szkoły. Nie wiedziałam nawet, że tyle rzeczy już mi się uzbierało! No dobra... przeczuwałam coś ;)
A tu... kartony. Mam nadzieję, że Mężuś da radę, bo na zdjęciu nie ma nawet 1/3 tego,
co ma przeprowadzić, ale wierzę w Niego ;)
Podczas pakowania nie mogło zabraknąć słodkich przerw :)
W czwartek pożegnałam się mieszkankiem na Sokolej... łączy się z nim tyle wspomnień... ehh chyba za szybko się przywiązuję do miejsc. Opuściłam deszczowy Wrocław, albo pisząc ładniej, płaczący Wrocław mnie pożegnał ;) Zobaczymy się za rok! :)
Ale po 6 godzinach jazdy po deszczu nie było śladu, za to Mika szalejąca i merdająca ogonem na wszystkie możliwe strony nie odstępowała na krok! Nawet wiśnie podjadała razem ze mną :)
Huśtawka bujnie już obrosła:
Owoce już też są :) Nie wszystkie dojrzałe, ale zapowiada się pysznie! :)
Do tego piękna polska wieś... i ten zapach zbliżających się żniw! :)
I bez zmian - dwa włochate rudzielce :)
Kot na parapecie, Mika na tarasie, razem pilnują dobytku hehe :)
Aaaa! Dziś mieliśmy gościa - malutką kotkę.
Nawet kolorystycznie się wpasowała do naszego zwierzyńca :)
Spokojnego weekendu! :)
W takich okolicznościach przyrody:-) to spokojnie sobie wypoczniesz, "urosniesz" I nabiezesz sił:-)
OdpowiedzUsuńPo takich pysznosciach w między czasie to mąż na pewno nie będzie marudzil przy przewożenie dobytku;-)
Rozumiem ze wracasz za rok już pod inny adres? Taki swój:-) ?
UsuńTak, taki swój :)
Nie zazdroszczę. trzy razy się pakowałam i przeprowadzałam i mam dość.
OdpowiedzUsuńPięknie tam macie na wsi, wspaniałe widoki. Aż mi się tęskno zrobiło za wioską mojej Babci... A zwierzaczki urocze, koteczka śliczna :)
To była też moja trzecia przeprowadzka i druga taka z "pełnym dobytkiem", że tak powiem i nic miłego.. ale za rok będzie (mam nadzieję) już ostatnia i osiądziemy na stałe, a nie na kartonach, by znów się przenosić ;)
UsuńSuper zdjęcia. Udanej przeprowadzki. Śliczne rudzielce :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie zazdroszczę takiego pakowania i przenoszenia.
OdpowiedzUsuńJak to się dzieje, że tyle rzeczy gromadzimy, prawda? Przeprowadzałam się dwa razy,a teraz właśnie jestem w drodze do mamy i... będę pomagać jej w przeprowadzce. I to jakiej - z całym dobytkiem z Żuław Wiślanych na Górny Śląsk.
OdpowiedzUsuńTrzymam w takim razie kciuki! :)
UsuńMnie, podczas przeprowadzki z Kielc do Wrocławia, zaginęła miseczka, do której miałam sentyment. I najlepsze jest to, że nie było jej ani z rzeczami przywiezionymi, ani w mieszkaniu nie została.. rozpłynęła się! ;)
Nam raczej nic nie zginie, bo przeprowadzamy się same, bez firmy. No chyba, że czegoś zapomnimy.
UsuńPiękna wieś, nic tylko odpoczywać.
OdpowiedzUsuńA przeprowadzki to nic miłego, zawsze wszystkiego jest za dużo :-)))
Teraz pasuje zrobić segregację - nie zaglądając do kartonów wybierać: "ten do kosza, ten idzie dalej"... ale by się luzu zrobiło! hehe :)
Usuńwspaniałe miejsce !!!
OdpowiedzUsuńŚliczny kociak!!!
OdpowiedzUsuń