czwartek, 23 lipca 2015

Międzyblogowy kącik czytelniczy cz.6

Szósta książka pochłonięta :)


Zapraszam! :)

  Szóstą książkę, tak jak piątą, przeczytałam w lipcu. Przeglądając książki od Was (wymiankowe) zastanawiałam się, które zabrać ze sobą do Domu. Padło na "Wiśniowy Klub Książki" A.Lee, "Kraina zwana tutaj" C.Ahern, "Tam, gdzie śpiewają pawie, czyli jak poślubiłam indyjskiego księcia" A.Singh Gee, "Sekretne składniki miłości" N.Barreau oraz "Szczęściarz" N.Sparks. Którą przeczytałam jako pierwszą? Oczywiście, że tą z Paryżem w tle! :)


  "Sekretne składniki miłości" Nocolasa Barreau była właśnie książką, którą zabierałam codziennie do łóżka :) (i raz udało mi się na chwilkę przysiąść z nią na balkonie hehe). Czytało mi się ją rewelacyjnie. Książka jest napisana przez mężczyznę, ale w bardzo fajny sposób ukazuje romantyczną stronę kobiet :) Chociaż troszkę wszystko jest tu wyidealizowane. Wydaje mi się, że mężczyźni nie są aż takimi.. hmm... romantykami? I nie są aż tak otwarci, by opowiadać o swoim złamanym sercu szefowi... Bardziej bym powiedziała, że to kobiecy punkt widzenia i dałabym sobie głowę uciąć, że autorem książki jest kobieta. Ale... może właściwie mężczyźni nie są tak bardzo skomplikowani? :) 
  Może od początku... Standardowo, jak to w książce z miłością w tle bywa, głównymi bohaterami są kobieta i mężczyzna. Chociaż moim zdaniem powinna to być książka, bo od książki właśnie wszystko się zaczęło  :) On - Andre - na pierwszy rzut oka nudy redaktor z wydawnictwa. Specjalnie napisałam "na pierwszy rzut oka", bo... nasz redaktorek skrywa pewną tajemnicę :) Ona - Aurelie - kobieta po 30-tce, która nagle zostaje sama. Umiera jej ukochany tata, zostawiając małą restaurację na jej głowie. Do tego porzuca ją chłopak/kochanek. Takie rzeczy się zdarzają, ale zabolało to niestety bardzo, bo... zostawił ją dla innej. W ręce kompletnie rozbitej Aurelie wpada książka. I to nie byle jaka, bo... o niej samej. A może tak tylko jej się wydaje? Przecież prowadzi restaurację o dokładnie tej samej nazwie - Le Temps des Cerises, ma dokładnie taką samą sukienkę, jak główna bohaterka, te same włosy i... uśmiech. Dzięki książce Aurelie odzyskuje siły i pragnie poznać jej autora. I tu niestety pojawia się problem, w rozwiązaniu którego może pomóc Andre. Ale czy pomoże? Tego nie zdradzę, musicie sami przeczytać "Sekretne składniki miłości" :) 


Na koniec może napiszę zdanie, którym książka się zaczyna...

  "Historia, którą chciałbym opowiedzieć zaczyna się od uśmiechu. Kończy się w małej restauracji o obiecującej nazwie Le Temps des Cerises, położonej w Saint-Germain-des-Paris, tam, gdzie bije serce Paryża..."



Książka zaczyna się od uśmiechu i (na szczęście) uśmiechem się kończy :)

Polecam! :)



16 dni! :)

7 komentarzy:

  1. Kochana Ty masz jeszcze czas w domu czytać? :) A jak tam... stres już jest? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... zaczynam właśnie o tej porze ;) Taka mała odskocznia, bo już niektóre rzeczy są męczące... Stresu jeszcze nie mam, a zostało niewiele ponad dwa tygodnie ;) Znając siebie to w sobotę rano się zacznie, no ewentualnie w piątek wieczorem ;)

      Usuń
  2. Kurcze brzmi bardzo ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  3. wow, podziwiam Cię, mi już brakuje czasu na czytanie, chociaż uwielbiam czytać

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej nie dla mnie, bo nie przepadam za książkami o miłości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Paryż, miłość, czego chcieć więcej przed ślubem?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do dyskusji :)