czwartek, 7 maja 2015

Na luzie

Dziś sobie troszkę popiszę ;)

Źródło: klik.

Kto lubi czytać niech usiądzie wygodnie z kawką - zapraszam! :)

  Zawsze uważałam, że jeżeli dziecko krzyczy, to dzieje się mu krzywda, że ma złych rodziców, że ktoś chce dla niego źle, a ten się broni. Czasami może to i prawda była, ale teraz, gdy od paru lat na co dzień mam do czynienia z dziećmi i ich rodzinami zmieniłam zdanie. I czasy też się zmieniły. Wcześniej, jako nieświadome dziecko, wyobrażałam sobie Bozia wie co, gdy widziałam biedne, zapłakane dzieci. Teraz co widzę? Zapłakane dzieci, które rykiem i wrzaskiem próbują coś wymusić na dorosłych. Z przykrością stwierdzam, że często im się to udaje. Teraz, jako dorosły człowiek, który liznął psychologii dopiero zdaję sobie sprawę, że dziecko, które potrzebuje pomocy, któremu dzieje się krzywda, nie odważy się wrzeszczeć na środku ulicy. Ono się boi, bo potem dostanie jeszcze bardziej. Odkąd nastała moda na "bezstresowe wychowanie" to wydaje mi się, że dzieciom dzieje się o wiele większa krzywda, niż by dostały raz czy dwa ścierką po głowie. 
  Pamiętam jak, chyba w szkole średniej, pani od historii opowiadała nam o spotkaniu ze znajomą: "Niedawno, gdy wracałam z zakupów spotkałam znajomą, która ma 5-letnie dziecko. Przystanęłyśmy na chwilę, by porozmawiać, ale jej dziecko nam niestety tego nie ułatwiało. Non stop zagadywało, przeszkadzało, zaczęło biegać dookoła, a potem ciągnąć mamę za rękaw, bo chciało już iść. Skończyło się na krzykach, więc zapytałam znajomej czemu nie reaguje. Wiecie co powiedziała? Że wychowuje swoje dziecko bezstresowo. Spotkałam ją wczoraj, gdy wracała z dzieckiem z przedszkola. Przystanęła, by zamienić parę słów, a maluch zaczął znowu podskakiwać. I co ona zrobiła? Jak nie przyłoży mu przez tyłek, tak tylko mały podskoczył. Zapytałam co się stało z jej wychowaniem bezstresowym to tylko krótko skwitowała, że było dla niej za bardzo stresujące." A Wy co o tym myślicie? :) Ta historia miała miejsce ok. 2003- 2004 roku i się teraz zastanawiam co z tego dzieciaka wyrosło hehe :) 
  W swojej klasie mam przypadki dzieci wychowywanych bezstresowo, ale jednak bliżej im do idei tego wychowania, niż do powyższej historii. Rodzice dużo i świadomie z dziećmi rozmawiają, ale niestety nie mają świadomości, że dzieciaki są teraz na swój sposób o wiele mądrzejsze niż 10-15 lat temu. Mądrzejsze w stronę wyrachowania i bezczelności... O wiele lepiej się orientują, wiedzę ogólną mają dużą, ale o świecie je otaczającym mają małe pojęcie. Teraz mamy pokolenia dzieci zamkniętych w mieszkaniach z tabletami i laptopami na wyłączność. A co za tym idzie? Przestworza internetu... czyli samo zło. Nie raz i nie dwa dzieci się chwaliły, że gdy rodzice poszli spać, oni siedzieli na necie, ale już nie mówili czego tam szukali. Na pytanie co tam robili, była chwila zawahania, długie "yyyyy"i szybko dorzucone "Grałem.."
  Dlaczego dziś taki temat poruszam? Bo wracając wczoraj wieczorem z poczty przechodziłam obok zamkniętego osiedla, takich willi dla bogaczy i co słyszałam z jednego okna? Wrzask, piski i krzyki pełne złości "Mamooo!". I to tak na maksa. A co za chwilę usłyszałam? "Uspokój się, bo już mam dość!" - głos matki..... Za dużo pieniędzy, za mało rozumu... Wydaje mi się, że młodzi rodzice zapomnieli już jak zostali wychowani albo specjalnie i na przekór nie chcą wychowywać swoich dzieci twardą ręką tak, jak może sami byli wychowani. Ja nie twierdzę, że dzieci trzeba maltretować, ale pewnie większość z nas nie raz oberwała po łapach i do tej pory żyje. Stało się coś nam? Nic, poza tym, że drugi raz nie odważyliśmy się tego samego robić. Nie były potrzebne tłumaczenia i prośby. "Nie możesz i już" wystarczyło. A teraz? Codziennie w szatni słyszę "Aniu/Stasiu/Kasiu ubierz się proszę, bo mamusia się spieszy do drugiej pracy" wypowiedziane tonem tak niepewnym, że od razu widać kto w domu rządzi. A co robi dziecko? Nic. Albo udaje, że próbuje się ubrać przez 10 minut, po czym wkurzona już matka próbuje dziecko ubrać sama i zaczynają się krzyki "Mamo, ale ja potrafię, ale zostaw, ale.." itd... Nie mam pojęcia co będzie za 10, 20 czy 30 lat... Macie jakiś pomysł? Bo ja mam tylko czarne wizje ;) Z tak optymistyczną myślą Was zostawiam i życzę miłego dnia! :)






12 komentarzy:

  1. Justynko, wszystko co napisałaś jest szczerą prawdą, mogłabym tutaj napisać taki sam długi referat jak Ty, ale nie ma sensu się powtarzać. Jak słyszę "bezstresowe wychowanie" to mi się odechciewa. Ja nie uważam, że dzieci trzeba bić, a już broń Boże maltretować, ale klaps to nie jednemu by się przydał. Bezstresowe wychowania, a co za tym idzie, często brak reakcji rodziców na to co dziecko nie raz wyczynia, sprawia, że jest tak jak jest. Dzieci nie są nauczone ani kultury, ani szacunku do innych i uważają że wszystko im wolno! Oczywiście nie uogólniam, bo jest gro dzieci mimo wszystko dobrze wychowanych. Ach, temat rzeka....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, wystarczy się rozglądnąć.... niestety teraz takie dzieci ma każdy w otoczeniu :(

      Usuń
  2. no to mnie zaskoczyłaś, o ile miałem kontakt z dziewczynami, które skończyły pedagogikę wczesnoszkolną, każda powtarzała, że nie można bić, krzyczeć tylko rozmawiać i tłumaczyć, pamiętam program "Rozmowy w Toku" w którym "super niania" krytykowała Komorowskiego, który mówił, że nic się nie stanie jak dziecko dostanie paskiem po tyłku jak zasłuży. dla mnie szok ale zgadzam się, bo sam widuje takich małych terroystów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe szczęście, że nie znasz moich opinii na różne inne tematy, bo coś wydaje mi się, że w ogóle bym już wtedy nie pasowała do Twojego obrazu "dziewczyny po pedagogice" hehe :) A druga sprawa, to ja za biciem dzieci też nie jestem, ale klaps od czasu do czasu niektórym się po prostu należy za bezczelne zachowanie. I jeżeli jest dziecko rozwydrzone to prawda jest też taka, że wychodzi wtedy brak stanowczości rodziców i nieumiejętność stawiania granic...

      Usuń
  3. Moja mama kiedyś odbierała swoją wnuczkę z przedszkola . noo dawno to było bo właśnie na dniach Juleczka skończyła 18 lat i na ścianie w przedszkolu było wypisane jakie dziecko ma prawa . Mama bardzo się zdziwiła bo to właśnie było to wychowanie bezstresowe. Nie wolno dziecko uderzyć , krzyknąć itp. I właśnie rosną takie dzieci bezkarne bo co mu mama zrobi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak, a jak mama chce dać klapsa to dziecko krzyczy, że na policję pójdzie... i takie rzeczy słyszałam

      Usuń
  4. Oj tak wychowanie bezstresowe...
    Jak słysze tą frazę to mnie ściska w dołku. Podnieś na dziecko rękę to możesz mieć problemy.
    Jako dziecko nie raz dostałam klapsa w 4litery ale żyje i nic mi nie ma :) za to jak patrze na swoją kuzynke wychowywaną właśnie bezstresowo to masakra.

    Tak samo jak Ty zastanawiam sie co będzie za parę lat skoro te dzisiejsze dzieciaki są obdarte z człowieczeństwa... Telefon, tablet i net, to ich całe źycie wypełnione złem i nieśmiertelnymi bohaterami itp. Czasem ciesze się że nie mam swoich dzieci bo jakby wpadły w takie towarzystwo i nie dałabym rady tego zwalczyć to bym się załamała...

    Tak jak Ty widzę przyszłość w czarnych kolorach...

    Pracowałam w przedszkolu w najmłodszej grupie, ale to co tam czasem dzieciaki wyraniały i jakie były czasem wredne i złośliwe to szok...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci źle prowadzone potrafią być po prostu okrutne, nie mają żadnych barier i zahamowań...

      Usuń
    2. Niestety.


      Kurcze z tego wszystkiego zapomniałam o pięknych kwiatach, szczególnie zdjęcie 1 i 3 :)

      Usuń
  5. No ja też nie jestem za bezstresowym wychowaniem i nie pozwalam dzieciom na wszystko. Wysłuchuję, więc, że jestem zbyt surowa, ze dziecko powinno mieć więcej swobody. Jak mówię, że dziecko adoptowane a biologiczne, to zupełnie inna bajka, to słyszę, że nie wiem o czym mówię. Nie przejmuję się tym i dalej robię swoje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze wie lepiej ktoś inny, a najczęściej ktoś, kto swoich dzieci nie miał, ale "bo ja widziałem i słyszałem.."

      Usuń
  6. Tak, bezstresowe wychowanie jest bardzo stresujące dla rodziców. Dla dzieci, gdy dorosną, też będzie źródłem stresów, bo nagle się okaże, że nie wszystko się im należy, nie wszystko da się wymusić płaczem i krzykiem, że na to, co się chce, trzeba samemu zapracować, bo nikt na tacy gotowego nie poda, a młode pokolenia są coraz bardziej roszczeniowe.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do dyskusji :)